Tak piękny, ciepły, kolorowy jesienny dzień jak dzisiejszy, to rzadkość! Nie mogłam przestać podziwiać drzew mijanych po drodze na działkę, a potem roślin na działce. Mam wrażenie, że mój ogródek najkorzystniej wygląda właśnie jesienią. A do tego to lazurowe niebo! I ciepełko, miłe ciepełko

Przybyło żółci i czerwieni, zeszłotygodniowe żółcienie przechodzą już w brązy, wśród marcinków uwijało się tyle pszczół i trzmieli, że rośliny się po prostu ruszały, mimo braku wiatru

Do tego owady dawały tak głośny koncert, jakiego można by się spodziewać raczej wiosną wśród kwitnących drzew, a nie teraz. Dzień stanowczo za szybko się skończył! Tym bardziej, że cały czas miałam dylemat, czy podziwiać, czy pracować

Bo pogoda do pracy też była wyśmienita. Tegoroczna susza jest dla mojej działki błogosławieństwem - unormował się poziom wód gruntowych, a glina i tak trzyma dostateczną ilość wilgoci, by rośliny dobrze rosły. Poranna rosa na pewno im w tym pomaga. Jednocześnie podczas kopania ziemia łatwo się oddziela od korzeni, więc nie trzeba się zbytnio namęczyć. Oj, tak pracować mogłabym jeszcze długo, długo

Ale trzeba było wracać, bo zmrok zapadł. Pozostały więc jeszcze na deser zdjęcia, które pomagają mi przedłużyć w pamięci atmosferę tego dnia.
Pobyt na działce zaczynam zawsze pewnym rytuałem - najpierw obchód, a potem kawa i coś słodkiego, nie może być inaczej
Zapraszam na niemal te same widoczki, co sprzed tygodnia, ale w słońcu wyglądają dużo lepiej
Ciekawe, że ten sam oczar Diane w tym roku wybarwił się zupełnie inaczej, niż w ubiegłym. Rok temu liście były cieniowane, z przewagą czerwieni, teraz żółciutkie, niczym kurczaczki