Dziękuję wszystkim za odwiedziny, pozostawione komentarze i życzenia.
Wielokrotnie chciałam napisać, wstawić zdjęcia, ale czas tak szybko leci ...
Dziś już obiecałam sobie, że koniecznie, chociaż jedno. Żeby się za mocno nie przeterminowało

A chciałam Wam pokazać moje ostatnie pomidorki, które zebrałam przed Świętami z krzaczka, który rósł na balkonie i na początku listopada wniosłam go do pokoju. Krzaczek był oblepiony owocami, więc żal go było wyrzucić. Straszył więc swoim wyglądem przez kilka tygodni, ale pomidorki stopniowo dojrzewały i ostatecznie uzbierała się ich cała miseczka. Jeszcze nie wszystkie zjedzone - oszczędzam

Zapraszam więc na degustację, jeśli ktoś ma chęć
To był bardzo pomidorowy rok! Pierwsze dojrzewające owoce sfotografowałam 7 lipca, czyli przez pół roku objadałam się swoimi własnymi ekologicznymi pomidorami

Bardzo szybko znudziło mi się zapisywanie, ile ich zebrałam - skończyłam na 11,5 kg. I nawet, gdyby było ich "tylko" tyle (a nie było!), to wynik ten stanowiłby absolutny mój prywatny rekord! Cieszy bardzo

Teraz zostały jeszcze w słoiczkach - marynowane, kiszone i konserwowane solą w soku własnym. Do wiosny wystarczy.
Ciekawa jestem, czy Wy dokumentujecie swoje coroczne zbiory warzywne i owocowe?
Pozdrawiam cieplutko