Aniu, Reniu, Basiu, Moniko -> dziękuję za zainteresowanie
Przed chwilą zrobiłam kolejne zdjęcia. Tworzy się obrazkowa historia życia jesieniowita
Kilka lat temu kupiłam 12 cebulek i posadziłam je (po 6 szt.) z obu stron pergoli huśtawkowej. Z każdej z tych cebulek utworzyły się niewielkie kępki kwiatowe (na zdjęciu pokazane są trzy z nich).
Pierwszy raz zetknęłam się z zimowitami w naturze, w Pieninach.
W czasach studenckich wędrowałam we wrześniu po Pieninach. Nawiasem mówiąc - polecam! Są wówczas wyjątkowo piękne. Pieniny porośnięte są głównie lasami mieszanymi i liściastymi,
złota polska jesień jest w nich naprawdę śliczna.
Tak więc cały miesiąc wędrowałam po Pieninach. Ponieważ byłam biedna, jak mysz kościelna, najczęściej spałam w stodołach u życzliwych gospodarzy. Za nocleg i jedzenie
odwdzięczałam się pomocą w gospodarstwie. Pewna rodzina zaproponowała, bym pomogła im w sianokosach.
Po przyjeździe wozem drabiniastym na halę oniemiałam... Była usłana krokusami! Trochę zdziwiła mnie pora ich kwitnienia. Pomyślałam jednak, że kwitną przez jakąś anomalię pogodową. Ale gospodarze wyjaśnili, że są to zimowity i moją pracą będzie wyjmowanie ich ze skoszonej trawy, bo są trujące dla zwierząt.
Tak więc, ja miastowa, miałam za zadanie odkładać je na osobną kupkę

No, bardzo ciężka robota
Ale trochę ciężka jednak była, gdyż moje serce ściskał żal... cudownie wyglądały na tej łące, a były przeznaczone do spalenia.