____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród
"Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Z innej beczki - dlaczego w fotografii pejzażu warto założyć na obiektyw filtry?
Najważniejsze są moim zdaniem dwa: polaryzacyjny i szara połówka.
Filtr polaryzacyjny pięknie wydobywa głębię kolorów, bardzo przydaje przy fotografowaniu "przez szybę", fotografowaniu wody (nie widać odblasków szyby, tafli wody tylko to, co za nimi się znajduje), likwidowaniu "odblasków" na liściach w słoneczny dzień, itp.
Filtr szara połówka - niezbędny jest, gdy w fotografowanym miejscu są duże kontrasty np. w słoneczny dzień u dołu kadru jest las drzew w odcieniu ciemnozielonym, a w górze błękitne niebo z białymi obłokami. Bez szarej połówki, na bank, obłoki zostaną na zdjęciu prześwietlone, czyli na chmurach zamiast różnych odcieni bieli będziemy mieli tzw. wyjaraną plamę Natomiast dół kadru będzie przepalony, tj. drzewa zamiast różnych odcieni zieleni będą w kolorze czarnym (bez rozróżnienia szczegółów). Ciemną część połówki można też stosować u dołu kadru np. gdy w kadrze mamy złocisty piasek, silnie oświetlony słońcem i chcemy go troszkę "stonować".
Trudno jest mi to słowami wytłumaczyć, najlepiej uwidacznia się to na konkretnych zdjęciach.
Składniki:
1 litr wody
50 baldachów kwiatów czarnego bzu
2 cytryny
2 limonki
700 g cukru
1 litr spirytusu
Przygotowanie:
Należy wybierać kwiaty w fazie pełnego rozkwitu, bo mają w sobie najwięcej smaku i aromatu (pyłek!). Po przyniesieniu zbiorów do domu dobrze je rozłożyć na białym prześcieradle, firance lub np. ręcznikach papierowych i poczekać na opuszczenie ich przez robaczki (jeśli są). Kwiatki należy oddzielić od gałązek, czym gałązek mniej, tym smaczniej. Można to robić palcami lub nożyczkami. Warto skubać od razu nad słojem, w którym będziemy przygotowywać nalewkę, aby zatrzymać jak najwięcej pyłku.
Warstwy kwiatków przekładać pokrojonymi w plasterki (ze skórką, bez pestek) solidnie wyszorowanymi wcześniej cytrynami.
Z cukru i wody przez zagotowanie przygotować syrop. Ostudzonym syropem zalać kwiaty w słoju. Słój przykryć gazą i postawić w ciepłym, ale nie słonecznym miejscu na tydzień. Codziennie mieszać wyparzoną łyżką, zanurzając kwiaty (i tak będą wypływać). Możliwe, że w tym czasie mikstura zacznie fermentować, ale jest to normalne, po dodaniu spirytusu przestanie (ja kontroluję – gdy są upały, pozastawiam miksturę na mniejszą ilość dni).
Po ok. tygodniu należy zlać syrop , filtrując go przez gazę. Będzie mętny od pyłku, nie należy się tym przejmować, z czasem się sklaruje. Do syropu dodać sok wyciśnięty z dwóch limonek i litr spirytusu. Wymieszać i przelać do butelek. Po tygodniu pyłek opadnie i można zlać klarowną nalewkę znad osadu i ponownie wlać do butelek.
Nalewkę należy odstawić w ciemne miejsce, aby dojrzała. Im dłużej będzie leżakować, tym będzie smaczniejsza. U mnie nigdy długo nie leżakuje - nie ma na to szans… Osobiście robię zawsze z podwójnej lub potrójnej ilości…
Aromat ma boski!
Nalewka jest dość mocna, więc jeśli chcesz uzyskać słabszą, spokojnie możesz zmniejszyć ilość spirytusu w przepisie.
Soki, cukierki, nalewki z kwiatów czarnego bzu są bardzo popularne w krajach alpejskich.
To już teraz wiesz, co przywożę z gór (oprócz zdjęć)