Pierwszy pałac - siedziba rodu Schaffgotsh a właściwie ruiny jest w miejscowości Kopice k/Grodkowa na Opolszczyźnie. Ruin nie wolno zwiedzać ponieważ grożą zawaleniem i ochrona nie wpuszcza na teren obiektu. Można zwiedzać wirtualnie na stronie pałackopice.org. Wiąże się z nim prawdziwa, niezwykle ciekawa historia śląskiego kopciuszka Joanny Gryzik.
Drugi pałac to siedziba rodu Ballestrem (przemysłowcy śląscy)w Pławniowicach k/Strzelec Opolskich. Pałac można zwiedzać. Nie był zniszczony a "jedynie" zrabowano wyposażenie. Zachował się po wojnie ponieważ stacjonował w nim marszałek Koniew. Obecnie odnowiony - zachwyca swą urodą. Pałac związany jest z pałacem w Kopicach za pośrednictwem tego samego budowniczego pochodzącego z Kopic a także przez osobę największego potentata ( obecnie zapomnianego) Karola Goduli. To za drobną część pieniędzy ze spadku po Goduli Joanna zbudowała pałac w Kopicach.
Te historie są pasjonujące!
Masz rację Kasiu. Z jednej strony duma, że te pałace i zamki są. Radość z tego, że znajdują się bogaci pasjonaci odnawiający a często podnoszący z ruin te zabytki. Tak wiele ich na dolnym Śląsku!
Jednocześnie żal, że tak wiele zniszczono w czasie wojny. To, że Rosjanie zrabowali nasz kraj a w tym wyposażenie zamków to nieusprawiedliwione i nieodżałowane prawo wojny. Jednak wprost wściekłością napawa mnie fakt niszczenia przez tłuszczę zamków po wojnie. Bo były obce klasowo. Taki los spotkał najbardziej okazały zamek na śląsku jakim był pałac w Kopicach. Już tylko stare fotografie świadczą o jego urodzie i rozmachu.
I coś dla nas;
Pałac był otoczony ponad 60 hektarowym ogrodem. Opiekował się nim królewski dyrektor ogrodów Wilhelm Hampel. Park był tak piękny, że do Hampla przyjeżdżali ogrodnicy z całej Europy po nauki. Miał on przez Schaffgotscha wybudowany swój pałacyk na skraju parku. O kunszcie Hampla niech świadczy fakt, że chciała go zatrudnić królowa brytyjska. Hampel odmówił.
Rezydencja otoczona była z trzech stron rozległymi stawami. W pobliżu założono hektary ogrodów kwiatowych i warzywnych, sad, oranżerię, ogród zimowy. Drzewa tropikalne w palmiarni miały sięgać 17 metrów wysokości. Przed "pałacem na wodzie" rozpościerały się kwiatowe dywany o przeróżnych wzorach i barwach. Ozdobą parku były m.in. stuletnie dęby, sztuczne ruiny "średniowiecznego" zamku, kaplica grobowa rodziny Schaffgotschów, niewielka świątynia dumania Diany, kolumna zwycięstwa zwieńczona posągiem bogini Nike oraz pawilon chiński.
Park zdobiło ponad 300 rzeźb postaci oraz zwierząt w naturalnych rozmiarach dłuta znanych rzeźbiarzy.
Atmosfery przepychu i piękna dopełniały przemyślnie wkomponowane fontanny. Na jednej ze sztucznych wysp wzniesiono altanę, obok której stanęła wysoka kolumna zwieńczona figurą anioła. Zespół pałacowy należał do Schaffgotschów aż do 1945 r.
Teraz z parku zostały tylko zarośla i pousychane wiekowe drzewa. Miejscowi kradną je na opał. Obawiam się, że zamek już nie podniesie się z ruin.
Dołączam się do podziękowań za fotorelacje i opisy z Twoich wojaży
I podziwiam Twój kwitnący ogród i realizację planów.
Posadź rododendrony, będzie wiosną pięknie.
I może hortensje, żeby kwitły po rodkach.