My narzekaliśmy, że mamy za dużą działkę, że nas przerastam dopiero teraz tak naprawdę zaczęła sprawiać nam radość, ale bardzo dużo pracy w nią włożyliśmy. Też nie mieszkamy w mieście, dzieci się wozi wszędzie, o tyle dobrze, że jeżdżą od nas autobusy do Wrocławia, dla dzieci na legitymację bezpłatne. Może nie jeżdżą te autobusy zbyt często, ale zawsze starszy już może wpakować się w autobus i dojechać sam tam gdzie chce. Mieszkamy na lekkim odludziu i niestety dzieci nie miały tu zbytnio towarzystwa. Trochę tego szkoda. Mieszkałam w blokowisku i całą klasą biegaliśmy po podwórku. Dopiero teraz zaczynają się tu budować domy. Na szczęście nasze dzieci nie narzekają. Umawiają się czasem popołudniami, również na nocowanką u kolegów/koleżanek ze szkoły. Zawozimy je wtedy, albo przygarniamy kogoś do siebie. Ja przeszłam na pracę zdalną. Chyba się przyzwyczailiśmy.
EDIT: Te praying hands są świetne, już o nich zapomniałam, a miałam się za nimi rozglądnąć. Dzięki za przypomnienie