Qulleczka
00:10, 19 cze 2018

Dołączył: 11 cze 2018
Posty: 84
Witam!
Imienia swojego nie lubię (z jakiegoś dziwnego powodu), więc proszę, nazywajcie mnie Kuleczką
Jestem nauczycielką w szkole podstawowej, jednak na razie od zawodu zrobiłam sobie urlop i zajmuję się moim oczkiem w głowie, czyli prawie dwuletnią córeczką
Z racji zawodu jestem gadułą (z racji charakteru też), więc proszę spodziewać się długich i częstych tekstów
Tych, którzy czytać nie lubią, od razu przepraszam i polecam... czytać na raty 
Całe życie mieszkam w Warszawie, jednak opisywane przeze mnie miejsce jest od niej oddalone troszkę ponad sto kilometrów. Według mnie, tego zielonego zakątka absolutnie nie można nazwać ogrodem, a już na pewno nie moim... ale to zaraz wszystko wyjaśnię
Mimo wszystko uznałam, że warto pokazać tę przestrzeń na tym forum. Nawet jeśli się dopiero zaczyna, bo później można z satysfakcją patrzeć ile się osiągnęło.
Zatem pokazuję to nie-moje coś z dodatkiem kilku(set) słów wprowadzenia
To może od początku. Moi dziadkowie posiadają działkę. Działka znajduje się na Podlasiu (jak tylko skończę ten post, to podrzucę namiary na mapę ogrodów) i jest to miejsce wydzielone dawno temu z pola. Z trzech stron mamy sąsiadów, a czwartej znajduje się gruntowa droga oddzielająca nas od lasu.
Powierzchnia działki to ponad 800 m2, ale sam trawnik (bo to on jest dla mnie głównym bohaterem) to około 700 m2.
Cały teren jest w naszych rękach ponad 30 lat – w tym czasie działo się z nim bardzo dużo: był trawnik (trochę nawożony, trochę kompostowany, trochę dosadzany, koszony raz częściej raz rzadziej), były dwie budowy (pierwszy dom się spalił), były wycinane i sadzone drzewa, były i znikały kwiaty i krzewy. Po prostu działo się.
W tej chwili w chaosie są gdzieś kwiaty, o które dba moja mama, pewien odcinek z borówkami amerykańskimi (również mamy), większe i mniejsze krzewy, kilkanaście sporych drzew (głównie brzozy, lipa, czeremcha, modrzew, jarzębiny, świerki, sosny), miejsce z iglakami, kilka totalnie zaniedbanych jabłonek i zacieniony brzozami dawny skalniak porośnięty bluszczem i barwinkiem.
Na działce stoi dom całoroczny, jednak wykorzystywana jest ona głównie od kwietnia do października (ale i wiele ferii zimowych i nawet Sylwestra tam spędziłam!). Wtedy przebywają tam tylko moi dziadkowie, którym brakuje już siły na jakiekolwiek prace ogrodowe. Moja mama zajmuje się kwiatami, ale poświęcić może czas tylko w weekendy. W tym roku uznałam więc, że dbanie o trawnik będzie należało do mnie. I to właśnie walkę o trawkę będziecie u mnie oglądać. Ale jeśli mama się zgodzi, pokażę i jej pracę
Po trawniku co jakiś czas biegają dzieci wujka (głównie latem i w długie ciepłe weekendy) i moja malutka córka, rozkładany jest koc, niewielki dziecięcy basenik, mała piaskownica oraz hamak. Często, chociaż nie cały czas, przebywa tam pies. Rzadko (ze względu na komary i meszki) odbywają się również imprezy plenerowe. Parkowane są również dwa, czasem trzy samochody.
Sama ziemia to wgłąb 6 metrów piachu, a na nim jakieś 10-15 cm (a czasami mniej) ziemi ilastej. W tej chwili, co zaraz będzie widać na zdjęciach, trawnik jest w stanie żałosnym – jest mnóstwo łat z mchu, koniczyny i mlecza, dużo łysych placków suchego piachu, koszmarne nierówności, słabo i płytko zakorzeniona darń poprzerastana filcem. Tragedia.
Koszenie tego... czegoś jest niezwykle trudne, ponieważ teren jest nierówny, a trawa tak słaba, że wyrywają ją koła kosiarki. Niemniej jednak zrobiłam co mogłam podczas majówki. Od tego czasu trawa nie urosła jakoś wybitnie, naprawdę.
Właśnie w poszukiwaniu informacji co z tym trawnikiem robić trafiłam tutaj. I tak już zostałam
Zgodnie z sugestią tutejszego guru, Danusi, postanowiłam nie walczyć o obecny trawnik, tylko założyć go od nowa.
Nie mogę się nazwać ogrodnikiem, zdecydowanie nie zasługuję na to miano. Zawsze marzyłam o swoim domku z ogródkiem, ale na razie skazana jestem na malutkie mieszkanko bez balkonu nawet. Ale wszystko przede mną
Sprawą trawnika na działce dziadków interesuję się tak na poważnie od początku czerwca. To był mój start. Dużo od tego czasu przeczytałam, o wiele pytałam i się radziłam. Budzi się we mnie pasja i uznaję to za wstęp przed ogródkiem, który nadal mam nadzieję kiedyś posiadać.
Jeszcze mam wiele wątpliwości, jeszcze wiele muszę ustalić, jeszcze do pary rzeczy właścicielkę przekonać. Ale mam nadzieję, że za rok będę mogła pogratulować sobie cierpliwości, stanowczości i zapału. Trzymajcie kciuki!
Kuleczka
Imienia swojego nie lubię (z jakiegoś dziwnego powodu), więc proszę, nazywajcie mnie Kuleczką

Jestem nauczycielką w szkole podstawowej, jednak na razie od zawodu zrobiłam sobie urlop i zajmuję się moim oczkiem w głowie, czyli prawie dwuletnią córeczką

Z racji zawodu jestem gadułą (z racji charakteru też), więc proszę spodziewać się długich i częstych tekstów


Całe życie mieszkam w Warszawie, jednak opisywane przeze mnie miejsce jest od niej oddalone troszkę ponad sto kilometrów. Według mnie, tego zielonego zakątka absolutnie nie można nazwać ogrodem, a już na pewno nie moim... ale to zaraz wszystko wyjaśnię

Zatem pokazuję to nie-moje coś z dodatkiem kilku(set) słów wprowadzenia

To może od początku. Moi dziadkowie posiadają działkę. Działka znajduje się na Podlasiu (jak tylko skończę ten post, to podrzucę namiary na mapę ogrodów) i jest to miejsce wydzielone dawno temu z pola. Z trzech stron mamy sąsiadów, a czwartej znajduje się gruntowa droga oddzielająca nas od lasu.
Powierzchnia działki to ponad 800 m2, ale sam trawnik (bo to on jest dla mnie głównym bohaterem) to około 700 m2.
Cały teren jest w naszych rękach ponad 30 lat – w tym czasie działo się z nim bardzo dużo: był trawnik (trochę nawożony, trochę kompostowany, trochę dosadzany, koszony raz częściej raz rzadziej), były dwie budowy (pierwszy dom się spalił), były wycinane i sadzone drzewa, były i znikały kwiaty i krzewy. Po prostu działo się.
W tej chwili w chaosie są gdzieś kwiaty, o które dba moja mama, pewien odcinek z borówkami amerykańskimi (również mamy), większe i mniejsze krzewy, kilkanaście sporych drzew (głównie brzozy, lipa, czeremcha, modrzew, jarzębiny, świerki, sosny), miejsce z iglakami, kilka totalnie zaniedbanych jabłonek i zacieniony brzozami dawny skalniak porośnięty bluszczem i barwinkiem.
Na działce stoi dom całoroczny, jednak wykorzystywana jest ona głównie od kwietnia do października (ale i wiele ferii zimowych i nawet Sylwestra tam spędziłam!). Wtedy przebywają tam tylko moi dziadkowie, którym brakuje już siły na jakiekolwiek prace ogrodowe. Moja mama zajmuje się kwiatami, ale poświęcić może czas tylko w weekendy. W tym roku uznałam więc, że dbanie o trawnik będzie należało do mnie. I to właśnie walkę o trawkę będziecie u mnie oglądać. Ale jeśli mama się zgodzi, pokażę i jej pracę

Po trawniku co jakiś czas biegają dzieci wujka (głównie latem i w długie ciepłe weekendy) i moja malutka córka, rozkładany jest koc, niewielki dziecięcy basenik, mała piaskownica oraz hamak. Często, chociaż nie cały czas, przebywa tam pies. Rzadko (ze względu na komary i meszki) odbywają się również imprezy plenerowe. Parkowane są również dwa, czasem trzy samochody.
Sama ziemia to wgłąb 6 metrów piachu, a na nim jakieś 10-15 cm (a czasami mniej) ziemi ilastej. W tej chwili, co zaraz będzie widać na zdjęciach, trawnik jest w stanie żałosnym – jest mnóstwo łat z mchu, koniczyny i mlecza, dużo łysych placków suchego piachu, koszmarne nierówności, słabo i płytko zakorzeniona darń poprzerastana filcem. Tragedia.
Koszenie tego... czegoś jest niezwykle trudne, ponieważ teren jest nierówny, a trawa tak słaba, że wyrywają ją koła kosiarki. Niemniej jednak zrobiłam co mogłam podczas majówki. Od tego czasu trawa nie urosła jakoś wybitnie, naprawdę.
Właśnie w poszukiwaniu informacji co z tym trawnikiem robić trafiłam tutaj. I tak już zostałam

Nie mogę się nazwać ogrodnikiem, zdecydowanie nie zasługuję na to miano. Zawsze marzyłam o swoim domku z ogródkiem, ale na razie skazana jestem na malutkie mieszkanko bez balkonu nawet. Ale wszystko przede mną

Jeszcze mam wiele wątpliwości, jeszcze wiele muszę ustalić, jeszcze do pary rzeczy właścicielkę przekonać. Ale mam nadzieję, że za rok będę mogła pogratulować sobie cierpliwości, stanowczości i zapału. Trzymajcie kciuki!
Kuleczka
____________________
Kuleczka i jej trawka ~~~ "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie odebrać!" (St. J. Lec)
Kuleczka i jej trawka ~~~ "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie odebrać!" (St. J. Lec)