Qulleczka
20:43, 13 sie 2018

Dołączył: 11 cze 2018
Posty: 84
Asiu jakbym jeszcze miała gdzie przechować, to może nawet bym kupiła z zapasem 
To nawet nie jest działka letniskowa, to działka od kwietnia do października, ale można mieszkać cały rok. Sama niejedne ferie tu spędzałam od najmłodszych lat. Także to coś więcej niż letnisko na weekendy. Ale faktycznie, im mniej tu roboty tym lepiej, bo różne niesnaski rodzinne już wychodzą (ale to długa historia i raczej nie na publiczne opowiadanie). W ogóle szkoda gadać.
Jeśli chodzi o Twoje poprawki, to chyba faktycznie zrobię tak, że połączę rabaty pod drzewami w jedną. Tylko skąd ja wezmę tyle żurawek i carexów do obsadzenia
Co do altanki, to w dół, w stronę ogrodzenia, trawy nie ma, są tylko dwie wanny z ziołami.
W stronę borówek (w lewo) będzie przy brzozie skalniak, a dalej rabatka. Między rabatką i skalniakiem niestety musi być przerwa, bo tam furtka do sąsiadów. Rzadko używana, ale być musi. Ale może po prostu walnę tam kawałek ścieżki, która podlewana być nie musi.
A w prawo, znowu brzoza ze skalniakiem, a później "rabatka" gdzie będą w trójkącie rosły czarny bez, jaśminowiec i świdośliwa. Z czego na miejscu jest jaśminowiec. Ale może faktycznie tam trawnik skasuję i jakoś drzewa połączę ze skalniakiem...?
O aronie się nie martwię, zraszaczę są tak daleko od nich, za to z dużym zasięgiem, że krzywdy im nie zrobią.
Tak czy inaczej jestem zmęczona, zdemotywowana i w ogóle mam ochotę się rozpłakać.
Odpowiednich trójników nie ma, odpowiednich kolanek mam tylko połowę, hydraulik mi nie poprawił przepływu i muszę zrobić dwie linie na tę tegoroczną część a nie jedną. Ziemia sama się nie chce poziomować, świnia jedna, trzeba kopać. Doły i góry wyrównywać to jest robota dla pracownika kamieniołomów, a nie nauczycielki. Pan od kompostu i obornika w ogóle przestał ode mnie odbierać, pan od podłoża po pieczarkach może przyjedzie jutro, ale jak na razie nie ma jak wykręcić samochodem i może mi to zwalić najwyżej na drogę.
Pogryzły mnie komary, podrapały korzenie, śmierdzę i boli mnie wszystko.
A mąż w środę wyjeżdża i wraca dopiero w sobotę. Będę walczyć sama.
W chwili obecnej jestem w nastroju "na plaster mi była ta cała rozróba, trzeba było leżeć ma mchu"...

To nawet nie jest działka letniskowa, to działka od kwietnia do października, ale można mieszkać cały rok. Sama niejedne ferie tu spędzałam od najmłodszych lat. Także to coś więcej niż letnisko na weekendy. Ale faktycznie, im mniej tu roboty tym lepiej, bo różne niesnaski rodzinne już wychodzą (ale to długa historia i raczej nie na publiczne opowiadanie). W ogóle szkoda gadać.
Jeśli chodzi o Twoje poprawki, to chyba faktycznie zrobię tak, że połączę rabaty pod drzewami w jedną. Tylko skąd ja wezmę tyle żurawek i carexów do obsadzenia

Co do altanki, to w dół, w stronę ogrodzenia, trawy nie ma, są tylko dwie wanny z ziołami.
W stronę borówek (w lewo) będzie przy brzozie skalniak, a dalej rabatka. Między rabatką i skalniakiem niestety musi być przerwa, bo tam furtka do sąsiadów. Rzadko używana, ale być musi. Ale może po prostu walnę tam kawałek ścieżki, która podlewana być nie musi.
A w prawo, znowu brzoza ze skalniakiem, a później "rabatka" gdzie będą w trójkącie rosły czarny bez, jaśminowiec i świdośliwa. Z czego na miejscu jest jaśminowiec. Ale może faktycznie tam trawnik skasuję i jakoś drzewa połączę ze skalniakiem...?
O aronie się nie martwię, zraszaczę są tak daleko od nich, za to z dużym zasięgiem, że krzywdy im nie zrobią.
Tak czy inaczej jestem zmęczona, zdemotywowana i w ogóle mam ochotę się rozpłakać.
Odpowiednich trójników nie ma, odpowiednich kolanek mam tylko połowę, hydraulik mi nie poprawił przepływu i muszę zrobić dwie linie na tę tegoroczną część a nie jedną. Ziemia sama się nie chce poziomować, świnia jedna, trzeba kopać. Doły i góry wyrównywać to jest robota dla pracownika kamieniołomów, a nie nauczycielki. Pan od kompostu i obornika w ogóle przestał ode mnie odbierać, pan od podłoża po pieczarkach może przyjedzie jutro, ale jak na razie nie ma jak wykręcić samochodem i może mi to zwalić najwyżej na drogę.
Pogryzły mnie komary, podrapały korzenie, śmierdzę i boli mnie wszystko.
A mąż w środę wyjeżdża i wraca dopiero w sobotę. Będę walczyć sama.
W chwili obecnej jestem w nastroju "na plaster mi była ta cała rozróba, trzeba było leżeć ma mchu"...
____________________
Kuleczka i jej trawka ~~~ "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie odebrać!" (St. J. Lec)
Kuleczka i jej trawka ~~~ "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie odebrać!" (St. J. Lec)