Wczoraj ogarnęłam trochę z chwastów rabatkę narożną między domem a garażem i nową od sąsiada. Nornice mi tam ryją ostro pod korą. Tylko tam, gdzie świeżo skopana ziemia i nie muszą się przez tę zbitą przebijać... cwaniary... na szczęście nic chyba nie podgryzają, bo tfu tfu na razie nic nie usycha... nie wiem jak się ich pozbyć. Codziennie inna część rabaty popodnoszona. Depczę te ich korytarzyki, a następnego dnia to samo
W przyszłym tygodniu wezmę sobie chyba z dzień wolnego, bo już nie wyrabiam, zmęczona jestem. Pracy od groma, rano rundka odwożenia, po południu zwożenie Rodzinki... wracam po 18tej

i o 20tej ciemno, więc zanim zjemy, coś ogarnę i ciemno

chyba że leje, to sprzątam w domu, ogródek leży odłogiem...
muszę się sprężyć, w nocy jest mniej niż 10 stopni, a ja mam stado doniczek do wsadzenia... a jutro Skierniewice, a powinnam coś porobić

niedziela zostaje