Haniu, szkoda, że nie wiesz co to za ogrodówki. Spróbuj wstawić foty w dziale
hortensjowym. Tam specjaliści siedzą i może pomogą zdiagnozować.
Dlaczego to takie ważne? Ano, my mazowieckie, gdzie zimą hulają mroźne, przenikliwe suszące wiatry. I jesli są to nowe odmiany kwitnace na rocznych i dwuletnich pędach to nie tak trudno jest je zabezpieczyć na zimę. Mam taką od 7 lat i co roku obficie kwitnie bez jakiegoś szczególnego opatulenia. Przy stabilnej temp. -5 obsypuję nasadę suchą korą i liśćmi dębowymi.
Natomiast jesli to "zwykła" ogrodówka to trzeba jej wigwam zrobić z maty słomianej i dół, szczeliny obsypać liśćmi z korą. W marcu dość wczesnie rozgarniam kołderkę, by nasada nie wygniła. Jednak staram się być czujna na wiosenne przymrozki i w razie potrzeby nakrywam kocem na noc. Te wiosenne przymrozki są niebezpieczne dla wcześnie startującej hortki. Po prostu mogą wymarznąć zieleniejące pączki lisciowe.
Obie wymagają cienistego, osłoniętego miejsca. Najlepiej od północy. Na słońcu mdleją jak prawdziwe damy. Jednak jesli dół, podstawa krzaka jest stale zacieniona (np. inną rosliną) to góra bez problemu wytrzyma kilka godzin słońca, ale najlepiej wschodniego. Stanowisko powinno być przygotowane jak pod rododendrony, czyli żyzne, próchniczne, z mączką granitową i siarką.
Cieniste miejsce ma jeszcze ten plus, że wiosną krzaczek nie budzi się zbyt wcześnie, bo słonko go nie ogrzewa.
Czy jeszcze jakieś pytania?