Nie znam sposobu na przedłużenie życia bzom w wazonie. Mają miękkie, wiotkie liście, dużo kwiatów i chyba zdrewniałe łodygi nie są w stanie wchłonąć tyle wody, żeby utrzymać turgor w tkankach.
Wczorajsze bzy niestety już przywiędły, ale dalej pachną.
U mnie na wsi jest przepiękny, stary okaz Paul Scarlet, to sobie podziwiam po drodze.
Też zauważyłam, że kwitną jak jabłka - przemiennie, w końcu są z tej samej rodziny różowatych. I dlatego w tym roku nie będę miała spektaklu z ławką na placyku. Chyba że przeniosę na chwilę ławkę, bo drugi głóg w szpalerze, zakwitł obłędnie, a w zeszłym roku się oszczędzał.
Ciekwa jestem bardzo reszty rozsad. U mnie też bez szału, bo w szklarence nocami chłodno, ale coś tam rośnie, choć wolno.
Dzięki za poradę klonową - poszukam tego dissectum.
Zdjęcia z Kórnika będą na pewno.
Ewo, Rozanne jest błękitny i jeszcze nie kwitnie.
Zapytamy jutro Jasi, może pamięta nazwę naszego różowego, delikatnego cuda. Notabene, doprowadziłam go prawie do umarcia, ale na szczęście rośnie.
Można im zrobić 2 godzinną kąpiel w lodowatej wodzie, potem podciąć koncówki, nieco je zmiaźdżyć (żeby zwiekszyć powierzchnię pobierania wody), a następnie zaparzyć kilkanaście sekund we wrzątku i postoją kilka dni dłużej.
Piza tym trzeba oberwać wszystkie liście (zwiększają powierzchnię parowania). Sprawdzone
Do jutra!
Ps. W Jucce jest sporo klonów do wyboru, to pół godziny jazdy
Muszę zapamiętać ten sposób na bzy
Mówicie ze Pauls Scarlet taki wrażliwy...? Nie wiedziałam i w tej nieświadomości kupiłam w ubiegłym roku. Tą zimę przeżył ale fakt ze to żadna zima była.
Nic mu nie powiem, że taki delikatny, jak się nie dowie to może wytrzyma mrozy...
18 maja Towarzystwo Miłośników Bzów odwiedziło arboretum w Kórniku w celu podziwiania i wąchania bzów, czyli lilaków.
Spędziłyśmy ze sobą calutki słoneczny dzień, nagadałyśmy się za wszystkie czasy a na koniec opróżniłyśmy bagażnik samochodu z wszystkiego, żeby zmieściły się donice z naszymi świeżo zakupionymi bzami, drzewkami, bylinami.
A wisienką na torcie był cudny ogród Robaczka.
Członkinie plus Alina, która robiła fotkę.
Zapach w arboretum był niezwykle silny, cudowny po prostu, odmiany bzów liczne, niestety nie wszystkie były oznaczone.