Pomarszczonych nie mam, ale czekam czy zakwitną ciekawie róże, które się u mnie zasiały, tzn. po listkach wiem, że nie będą to wyszukane odmiany.
Napisz nazwę tego nabytku, czy to jakaś odmiana łąkowego może?
Ale cuda pokazujesz! A zieleń jaka soczysta! Kukliki w masie cudne, ciemierniki z taliami też i bodziszki, ile odmian! Rugosę ciachałam nisko, więc o pączkach nie mam co marzyć jeszcze, a co dopiero o kwiatach!
Szyszki żeliwne bym przygarnęła, chętnie choć nie mam tak fajnego miejsca z ławeczką
Trochę wydoroślał, to prawda. Dzisiaj tak sobie patrzyłam na front i pomyślałam, że nawet nie jest źle, dąb czerwony tak pięknie poszerzył koronę przez ostatnie dwa lata. Wyobraziłam sobie co będzie, jak azalie pontyjskie urosną i ta pomarańczowa, pomiędzy nimi...
Ale ciągle widzę co jeszcze jest do zrobienia i wszelkie niedoróbki. Chyba wszyscy tak mamy.
Niewyszukane odmiany mają masę kwiecia, choć przeważnie kwitną tylko jeden raz, ja też mam taką białą samosiejkę.
Ten bodziszek, o który pytasz nie jest łąkowy, to niska odmiana, o dość drobnych liściach i kwiatach w bladym różu, raczej się rozkłada i płoży, nie rośnie w górę. Nazwy niestety nie zapisałam i nie zapamiętałam. Też żałuję.
Karola, ta zieleń naprawdę jest taka jak na zdjęciach, aparat nic nie przekłamuje, jest tak jaskrawa, soczysta, aż miło. Tylko teraz są takie kolory liści, trawy.
Bodziszków mam teraz sporo odmian, ale podzielone w zeszłym roku do oporu, są teraz małymi sadzonkami. Na szczęście większość szybko rośnie, co stawarza miłą perspektywę dalszego dzielenia.
Szyszki żeliwne są w Twoim stylu, wiem. Dostałam dwa lata temu w prezencie.