Jest nadzieja, że odgrzebiemy się szybciej, o ile znowu nie zaleje....i pytanie jak długo będziemy odgrzebani bo 1 miesiąc w stosunku do roku to trochę marnie wychodzi rachunek Niedziela siłą rzeczy nieaktualna...innym razem.
Teraz nie było kory dookoła oczka to nie spłynęła, a trocin nie zdążyliśmy wysypać na trocinówkach bo by popłynęły....
Do chaty nie weszło bo zeszłoroczny muł pod podłogą uszczelnił.
Też się tego bałam Kasieńka. Dziś mi przyszło do głowy, że ogród mi kiedyś pomógł wrócić do zdrowia więc teraz ja muszę mu pomóc. Żeby tylko serce sobie poradziło, bo na razie kiepsko działa.
Obejrzałam. Nie wiem co bym zrobiła. Pewnie też bym zaczęła czyścić po jakimś czasie.
Mam pytanie czy tego rowu na całej długości (jak przebiega) nie można poszerzyć i pogłębić? Czy jest miejsce. Zrobić dobre przepusty.
U nas w gminie też tak było w 2010 później w 2011 roku małe rowy melioracyjne dużo szkód narobiły. Zalewaly gospodarstwa, łąki, pola wszystko w szlamie. Ziemia jest nie przesiakliwa i co spadło to spłynęło.
Ludzie się wkurzyli i zobowiązali Wójta do pogłębienia rowow. Zrobili takie rowy, że niektóre rzeki takich nie mają.
Może napisać do gminy pismo dużo podpisów załączyć zdjecia. Wójt zawsze może z powiatu dostać dofinansowanie nawet z Unii.
Jeżeli jest taka możliwość w terenie to trzeba kuć żelazo póki gorące.
Elu w zeszłym roku były pogłębiane, poszerzane, dwa tygodnie później zalało nas tak, że z mułu wygrzebywaliśmy się do maja tego roku Płynie rzeka szerokości 40 metrów, koryto rzeczne trzeba by wykopać nie rów.
Z ciężkim sercem się to ogląda.
Ale Ela ma rację - coś zrobić trzeba. Gdzieś te rowy muszą mieć słaby punkt.
Bo naprawiać szkody z myślą, że następne ulewy znów to zniszczą - ile można. Może trzeba obsadzić wały jakimiś wierzbami? Szybciej teren wyschnie i łatwiej przyjmie następną wodę? Nie wiem, tak kombinuję.
Trzymaj się Sylwia. W Wasze siły nie wątpię, ale przydałaby się pomoc odgórna, żeby kolejne żywioły nie cofały Was do punktu wyjścia.