Ja wiem! Trzeba przystąpić do realnej pomocy. Uruchomić wolontariat wśród przyjaciół i pomóc przy sprzątaniu. Można też poprosić młodzież z pobliskich szkół ogrodniczych. Powodzenia
Sylwia czy jest jakaś szansa na odszkodowanie?
Przyznam szczerze, że nie orientuję się jak to w Polsce wygląda ale może warto popytać.
Wiem, że tu nawet nie chodzi o pieniądze. Każdy kto ma ogrod wie, że włożonej w niego pracy nie wynagrodzą żadne pieniądze, ale w tej sytuacji każdy grosz się przyda.
Moze moglibysmy zorganizowac jakas zbiorke za posredbictwem Ogrodowiska?
Nie moge pomoc usuwac mulu osobiscie ale chetnie dolozylabym jakas kwote.
Wie ktos jak sie za to zabrac?
Nawet nie wiem co mam Wam odpisać, tak bardzo jestem zaskoczona.....
W życiu zdarzają się różne sytuacje.... nasza z ogrodem nie jest najgorsza.....ludzie zbierają na leczenie, na życie bo refundacji brak, dzieci umierają.......
W najbliższym czasie może się okazać, że sami taką zbiórkę będziemy musieli otworzyć.... modlę się żeby nie..... i Tych co wierzą też proszę o to.
Realną pomoc fizyczną przyjmiemy, ale też nie poproszę nikogo, kto mieszka na drugim końcu Polski by przyjechał, sama nie mogłabym się w ten sposób zrewanżować.
Jeśli ktoś będzie miał w miarę blisko i naprawdę chciał pomóc to taką pomoc przyjmiemy i będziemy wdzięczni.
Na przyjaciół możemy liczyć już nam udowodnili nie raz i nie dwa....
ale i tak z jakimikolwiek pracami trzeba się wstrzymać jak wszystko podeschnie i ubezpieczyciel oszacuje szkody. Na razie nie za wiele można cokolwiek zrobić.
Ale dziękujemy Wam Wszystkim za wsparcie.....i znowu się poryczałam....