Wacław na części może tak, a część przestała istnieć, to co zostało poobijane, liście łodygi, kwiaty, mało nie ruszonych roślin, nawet iglaste mocno oberwały. Do tego żegnamy judaszowca, werticilioza go pokonała definitywnie
Ula ja już nie liczę na samosiew i z siewu, bo siewki konkurencję z trawami przegrywają w walce o miejsce, a i jak wiosna czy jesień sucha też szans nie ma. Z jesiennego sadzenia mimo mokrej jesieni nie za wiele wyszło, nie ma słoneczniczków szorstkich, ani bylinowych, nie ma krwawnic, odętek, rudbekii chyba zimy nie przetrwały.... albo pierwszego gradu.
Rośliny za wszelką cenę chcą przetrwać i wydać nasiona, wielu nie ma, kilkadziesiąt straconych definitywnie np nachyłki nie przetrwały, nie widzę odętek, ani tojeści, jarzmianki i ożanki zostały resztki ... z dzielżanów tylko jeden pokazał kwiaty, reszty nie mogę się doszukać, chyba nie ma...
Róże dostają wiosną obornika granulowanego
Wykazał dobrą wolę.... na zbiorniki nie robię sobie większych nadziei choc Sam przyznał gdy zobaczył skalę zniszczeń na własne oczy, że nic innego nas nie ratuje tylko one. Pomoże nam w zagospodarowaniu tego naniesionego mułu. Poogłębia i przekopią ten rów na całej jego długości..... Sprawa oprze się o Rade Gminy i Ochronę Środowiska w Krakowie....
Ale biorąc pod uwagę, że tej dobrej woli przez telefon nie było to i tak sporo...
Skomplikowało się bo okazało się, że Gmina tego rowu nie ma na swoim stanie wcale i to każdy z właścicieli powinien na swoim kawałku pogłębiać i czyścić, a przepisy są jakie są i dlatego On nie chce wywłaszczać tych gruntów Tak to zrozumieliśmy.
Maki słabo te co po polach rosną, lepiej te odmianowe jak już się im uda przyjąć, krwawniki dobrze całkiem sporo jest, a za rok dwa powinno być więcej, nie skosił ich grad i ślimaki nie gustują.