sylwia_slomczewska napisał(a)

Dzieje się o wiele więcej, ale nie chcę o wszystkim pisać bo już i tak wątek w tym sezonie mega depresyjny, za chwilę wszyscy będą omijać go szerokim łukiem, a tego bym nie chciała.

Twój wątek to prawdziwy obraz życia, a w życiu są wzloty i upadki.
Pasmo smutków trwa, ale też zdarzają się i małe cuda, np. narodziny piskląt.
Skup się na cudach, życzę Wam ich jak najwięcej...

Dzięki Sylwia w sobotę odkopię i sprawdzę co przy korzeniach się dzieje. A nornic u mnie zatrzęsienie to może i one podgryzają korzenie.

kasiek napisał(a)

Twój wątek to prawdziwy obraz życia, a w życiu są wzloty i upadki.
Pasmo smutków trwa, ale też zdarzają się i małe cuda, np. narodziny piskląt.
Skup się na cudach, życzę Wam ich jak najwięcej...

Staram się Kasiu, ale to trudne..... dziękuję.

Mirka napisał(a)

Dzięki Sylwia w sobotę odkopię i sprawdzę co przy korzeniach się dzieje. A nornic u mnie zatrzęsienie to może i one podgryzają korzenie.

Mogły też wykopać pod nim korytarz i nie ma jak wody czerpać, ja tak z liliowcem i jabłonką miałam.

Trzym kciuki za piesię dobrze, że coś zjadła, to dobry znak Pozdrawiam

Cześć czytam i czytam i czytam normalnie strach się bać. Wiem że będzie dobrze i wiem że dasz sobie radę . Ciągle zaglądam i trzymam kciuki za piesiową.

sylwia_slomczewska napisał(a)

Mogły też wykopać pod nim korytarz i nie ma jak wody czerpać, ja tak z liliowcem i jabłonką miałam.

Sylwuś dzięki jutro sprawdzę i napisze co tam się dzieje .
Miłego weekendu choć wiem jak ci ciężko.

oj a niechże te 'chude lata' już się kończą! a kysz! może pomoże, ja trochę czarownicą jestem. Sylwia, masz dobre serce bo przy swoich tak ogromnych zmartwieniach znalazłaś czas aby zapytać mnie jak z Tatą, za co Ci serdecznie dziękuję. Czasem to tyle trzeba żeby ktoś w ciemności przysłowiowy promyk zobaczył. Życzę i Tobie Kochana powodzenia, niech już zło więcej Was nie nawiedza. Wiem, że ciężko się słucha takich rad, ale wszystko mija, nawet to co złe. Przesyłam dużo dobrej energii

Znowu burze, trzymacie się jakoś?

Kochani z Piesią wiadomość dobra jest taka, że to nie nowotwór, a zła taka, że to ropień który zrobił dwie przetoki jedna na zewnątrz i druga do pyska. Ta do pyska otwarła się w nocy sama tą na zewnątrz otwarli przy goleniu weterynarze, ponoć pełna nerka ropy wypłynęła, ale piesa będzie żyć tylko się ucierpi jeszcze trochę bo zostawione otwarte by wyciekało. Preparat, który wet kazał nabyć do przecierania w aptekach nie dostępny, ani w naszej ani w Krakowie. Tzn dostepny na zamówienie o pojemności 1 litra w cenie 100 zł....na co mi tyle, zastępczo poszedł w ruch rivanol. Co godzinę Jej przemywam i wyciskam bo nabrzmiewa od nowa, cierpliwa ta moja psica, daje sobie zrobić, antybiotyki wdrożone w przyszłym tygodniu kontrola.

I to tyle dobrych wieści bo jak nam dało coś lepiej to po paru godzinach przyszła nawałnica gradowa i potrzaskało znowu i oczywiście pływamy do kur się nie dostałam dzisiaj dobrze, że mają na zapas dane....