Udało mi się posadzić dzisiaj wszystkie dalie, Kupne były w różnej kondycji, te marketowe w gorszej niż z wysyłki, te resztki przechowywane w piwnicy z zeszłego roku też posadziłam, zobaczymy czy znajdą w sobie moc na nowy start i nowe życie

W sumie obsadziłam dwie strony warzywnika, między dalie dosadziłam prawie 100 gladioli kolor miks bo moje plus cebule od mamy, zobaczymy czy co z tego wyjdzie. Z jednej strony gdzie mi dalii brakło wsadziłam ziemniaki, te się przydadzą jak się udadzą i nic nie zeżre albo nie wygniją. W łące dziś dosadzałam jeszcze ciemiernikowych siewek w brzeziniaku i w sama łąkę siewki ożankowe, w tym roku się kilka w ścieżce pokazało, żal mi było bo zostałyby zadeptane, a tak mają szansę na rozrost i kwitnienie

Łąka ozywa teraz, ale sporo roślin nie widzę z tych sadzonych, nie wiem czy jeszcze nie wystartowały czy już raczej o nich zapomnieć, choć dziwne by to było bo się do jesieni wszystkie zakorzeniły.
Z drugiej strony ta wiosna była tak zimna i pochmurna, że gunnera, która na ta porę już się w namiocie nie mieściła, w tym sezonie dopiero startuje. Odeskowaliśmy spory kawałek ogrodzenia, w zasadzie chłopcy odeskowali bo ja szalałam z daliami i ziemniakami. Potem jeszcze musiałam warzywnik popodlewać, a Emuś przygotowywał pod trawnik kolejny pasek mułowiska. Nie chce trawa za bardzo w tym mule rosnąć mimo, że piaskowany i mieszany z czarną ziemią z worków, może by trzeba sypnąć cos nawozu, ale jeszcze nie kupiony, a oborniki poszły na rabaty

W sumie dzień wyciśnięty do cna jak cytryna i my też wyciśnięci podobnie, jutro reset, a w poniedziałek powtórka w ogrodzie bo Emuś jupiii ma wolne