Sylwio czy ta rzeczka, która Was zalewa systematycznie ma jakąś nazwę? Dowiedz się kto jest jej właściciele? Czy ona przepływa przez Wasz teren bezpośrednio? Pewno Wody Polskie? Zobacz poniżej na mapce kto bezpośrednio nią zarządza:
Jak ustalisz właściciela, dowiedz się jak wygląda sprawa ze zbiornikami retencyjnymi wzdłuż rzeki, czy w ogóle jakieś są? Kto za to odpowiada? Może trzeba udrożnić? To są przeważnie łąki podmokłe okresowo zalewane w chwili opadów w takich małych rzeczkach. Np rodzina w Borach Tucholskich była właścicielem łąk zalewowych.
Przechowuj rachunki za wszystkie szkody, jakie ponosicie.
Czy coś w tej sprawie robiliście? Byliście w Urzędzie Gminy? Chyba oni powinni wiedzieć kto właścicielem?
Bożenko to niestety nie jest żadna rzeczka czy nawet strumyczek tylko zwykły rów melioracyjny.
Mało tego ma wielu właścicieli bo każdy właściciel działki jest właścicielem fragmentu przepływającego przez jego działkę. A rów ciągnie się przez trzy miejscowości. Więc i właścicieli mnogo.
Prapradziadkowie dostali ten kawałek ziemi od gminy jak było uwłaszczanie chłopów, obowiązkiem każdego właściciela było wykopanie fragmentu rowu na własnej działce, takie było wtedy prawo. Znalazłam dokument w zbiorach babci przy sprzątaniu przed remontem
Do Gminy pisaliśmy, nawet Wójta ściągnęłam by przyjechał zobaczyć. Dostaliśmy w ramach pomocy koparkę na 10 roboczogodzin( pakowała nam muł do tamy ( prawie tamę zniszczyła))
teraz mierzyliśmy się jeszcze z tym co zostało z drugiej strony tamy Gmina wykonała też pogłębienie i oczyszczenie rowu po całej jego długości(prócz kawałka sąsiadki, której wnuczka nie wpuściła koparki na działkę)Plan na zbiorniki retencyjne nawet był, ale środków na jego budowę nie ma i nie będzie. Musimy sobie radzić sami
Niestety tak się to ma.
Jest więcej zrobione, ale wczoraj już padłam
Może dzisiaj mi się uda. Na razie czekam na stolarza do postarzania kolejnych belek. Dzięki
Czasem mi się wydaje, że większość naszego życia przebiega wg schematu: Padnij. Powstań.
Nieustanie życzę Wam oboju, aby wciąż były siły i zdrowie na powstawanie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Cd wczorajszej relacji
Kolejny był piec w sieni
przyklejony niejaki do chlebowego i do komina. I w tym momencie odkryliśmy, że ściana nie stoi na fundamencie tylko obok....
warstwy farby trzymały to wszystko w kupie( dosłownie, bo gdyby nie farba rozpadłoby się samo)
Potem przyszła kolej na szamotkę, tego pieca bardzo mi szkoda było, bo pierwotnie planowałam przenieść sobie do przyszłej kuchni, ale.... w między czasie przez ostatnie lata, zakazano u nas piecy tego typu Nie spełniają żadnych norm. Prócz tego nikt by go nie dźwignał, żeby przenieść, ogromny ciężar. Pytałam babci jak go wtransportowali do domu to mi powiedziała, że koniem plus 8 chłopa..... brak mi 5 chłopa i...konia
i po piecu
ale obudowa zostawiona.....może kiedyś będzie z tego grill, lub wędzarka....albo klatka na króliki....