Nasza kinia Pumba zrobiła mi wczoraj "prezent" na środku wjazdu pięknie ułożyła mi zamordowaną młodą łasiczkę
Wzbudziła we mnie chęć mordu na niej. To ja się bujam ze szczurem, żywołapki nie zakładam przez takich mieszkańców właśnie, a ta zamiast niego łaskę złapała naturalną pomocnicę w walce z gryzoniami...
Tzn kot przytargał?
Znajomi mają kota, co im młode króliki przynosi pod drzwi. Kiedyś się z tego śmiałam, bo myślałam, że to żart, ale jak u nich raz nocowaliśmy, to taki prezent też dostałam...
Szkoda łasiczki.
Prześliczne zdjęcia w wizytówce, powódź nie! ale też była częścią życia ogrodu i jego historią. W sumie gdyby nie ona nie byłoby nowej architektury. Z woliery mam niedosyt.
Jej matka przynosiła takie duże gabaryty. Dwa razy zająca, raz bażanta raz gronostaja...., a jej babka polowała na psy i to bez wzgl. na rozmiary psa. Każdy który zbliżał się za blisko ogrodzenia, albo nas zostawał z zaskoczenia napadnięty. Ludzie normalnie nagrywali jak widzieli co ona robi. Co ciekawsze, nie było psa, który by się jej postawił, a nie zwiewał gdzie pieprz rośnie. Trzeba było pilnować szczepień na wściekliznę u niej żeby były aktualne bo to niezbyt normalne zachowanie jak na kota było. Widać w genach tak miała po jakichś ....gepardach chyba bo to dokładnie tak wyglądało jak polowania gepardów lub lwów tylko w miniaturze.
Ta jest wnuczką tamtej kotki biega ze mną po ogrodzie jak pies, a jak jej zniknę z oczu to za chwile słychać jakby tętent kopyt tak biegiem mnie dogania, ze aż dudni. Też jak na kota nienormalnie bo koty raczej przemieszczają się po cichutku na poduszkach pod palcami...