Staram się choć okiem rzucić i odpisać u siebie. Ale nie każdego dnia znajduję czas. Karol na razie jest jednym z najładniejszych kogutków jakie spotkałam.
Jolu do ogrodu mam przeszło półtora kilometra. Czasem mi się uda wpaść tam na godzinkę, w soboty się staram też mieć czas i zastępstwo przy babci żeby złapać oddech i dystans. Dzisiaj ma bardzo trudny dzień, wszystko jest na nie( rehabilitanta chce się pozbyć bo Jej nie potrzebne masaże- tak sobie ubzdurała)A jutro ma mieć pierwszą rehabilitację na Fundusz. Sporo zachodu było żeby Jej to załatwić, nie wie co zrobię jak kobietę przegoni.
Dużego ruchu nie było już bo późno dotarłam, ale zakupy się udało zrobić. Jeszcze papugom kupiłam jedną budkę bo zdezelowały i trzeba wymienić, a nie mamy czasu sami zrobić.
Postrasz Babcię że się wyprowadzisz i zostanie sama. Ja z tatą nie dyskutowałam, ale to moje skrzywienie zawodowe . Ze starymi ludźmi trudno, nie to co z małymi dziećmi.
Podziwiam ciebie że tak przemyślanie działasz.
No tak, tu masz rację, ja pracuje z wieloma osobami więc kontakt z ludźmi mam każdego dnia i też mi to pomaga.
Bardziej mi chodziło żebyś nie czuła się winna że nie nadążasz z wizytami u innych, kiedyś to nadrobisz. Najwyżej będziemy my do Ciebie wpadać i zdawać krótką relację co słychać
Nie działa. Nawet straszenie, że jak dla mnie to mi " nie zależy" czy będzie chodzić czy nie, że to Ona będzie leżeć, a nie ja. Ani, ze się nie będę Nią wtedy zajmować, ani nie zajrzę do pokoju. Dzisiaj nie działa nic... taki dzień. A jeszcze w piątek powiedziała jak ćwiczyłyśmy, że Ona lubi taką robotę. Martwi mnie jak nie chce ćwiczyć bo w ciągu miesiąca leżenia sporo masy mięśniowej straciła mimo rehabilitacji, masaży i ćwiczeń. Jak tak dalej pójdzie zaczną się robić przykurcze i zostanie leżąca plackiem.