Bogdziu,
oprócz bucików z kory dostawały jeszcze kożuszek z białej włókniny i to tej grubej zimowej. Może jak zdejmowałam to miały zbyt dużą różnice temperatur i dlatego paki zasychały i opadały. Fakt, ze kwiatami cieszyłam się na schyłku lata. W tym roku tylko przykryłam dodatkowo korzenie i liczę na to, że doczekam kwiatów na wiosnę chociaż z dodatkowych, tych letnich też się ucieszę
Miło czytać, że się podobają. Mam jednak niedosyt. Jak się naoglądam naprawdę pięknych okazów to widzę, że moje jednak odstają. Dlatego jestem niezwykle wdzięczna Bogdzi, ze podzieliła się swoją tajemną miksturka i tak jak pisałam stosuję ją "dla zdrowotności."
Podglądam Twój wątek. Nie zawsze piszę, ale z przyjemnością obserwuję Dla mnie lilie to wciąż zagadka. W "Starym ogrodzie" miałam ich sporo. Kupowałam po 1 gr więc brałam jak leci. Nawtykałam gdzie popadnie i za bardzo się nimi nie przejmowałam.
Teraz już z większą rozwagą wybierałam odmianę. Jestem bardzo ciekawa jakie będą w tym roku. W pierwszym roku po posadzeniu ciutkę już ich przybyło. Ciekawa jestem czy i w tym będzie coś extra.
I znowu czeka mnie sprzątanie . Po tych wietrzyskach naleciało mi z lipy gałęzi. Lipa jak to lipa - krucha. Jak gałąź spadnie to roztrzaskuje się na drzazgi.
Mam to samo...z tą tylko różnicą, że wszędzie mam te wielkie łuski akacjowe, pojedyncze i w zestawach... a tak było już czysto jak eM skosił trawnik...