Izabelo, wirus jest nie do opanowania Powiem więcej, czuję sie zawirusowana Twoim sprawozdaniem.
Tojeści borodowej nie mam, ale różany wirus mnie dopadł... Przed Leo jeszcze się bronię, ale czekam na pąki Mari Teresy i Pastelli. Na razie zwinęły dziub w pąk albo pąk w dziub i wzieły mnie na przetrzymanie
Izo, koniec z podglądaniem, z tego miejsca chciałam się przywitać i podziękować za Twój wspaniały polot piśmienniczy Streszczenie - FANTASTYCZNE
Błagam napisz książkę - sądzę, że większość Ogrodowiska (jeśli nie całe) od razu wykupiłoby nakład.
Mój Boże, no ja się ze śmiechu to już dawno nie poryczałam!!!!
Izuniu - uratowałaś mój dzień I weekend pewnie tez
Co my byśmy bez Twoich streszczeń zrobiły.
Izabello-Konstancjo! Wielkie dzięki za opisy przypadków epi-forumowych. Już się nie urlopuję, tyram. Lecę do Kasi zobaczyć kartofle w workach. Z różami jestem na bieżąco - przynajmniej tyle.