Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum

Znalezione posty dla frazy "Soda "

Ogródek Anity 23:41, 16 maj 2014


Dołączył: 25 sty 2011
Posty: 5078
Do góry
Anita1978 napisał(a)

Aniu,to dobrze, że napisałaś.....jaw tamtym roku stosowałam ją , ale nie raz w tygodniu, tylko może 3 razy w sezonie, bo nie było potrzeby....ja ten przepis znalazłam kilka lat temu w jakiejś gazecie ogrodniczej, i stosowałam, ale tak jak pisałam , ze 3 razy w sezonie, jak były wysypy mszycy!
Ale to dobrze, ze sprostowałaś

Anitko, różne te przepisy krążą po internecie, ja to trochę sprostowałam, bo po co męczyć te nasze biedne róże tym wszystkim bez potrzeby .
To niby eko, ale co za dużo to niezdrowo jak ze wszystkim.
Ocet na mszyce jest wystarczający, mszyce oddychają całym ciałem, więc są wrażliwe na wszystko, byle czym je psikniemy i po nich, nie trzeba kombinować.
Mączniak natomiast zwalczamy sodą lub mlekiem, bo to środki zasadowe. Mączniak ginie w takim odczynie. I nie trzeba robić oprysku zapobiegawczo, bo to nic nie da, soda nie krąży w roślinie, tylko działa kontaktowo, wiec działa w chwili oprysku. Nie ma grzyba - nie ma potrzeby pryskania, to nie ochroni krzewów .
Cmok :**
Ogród wśród pól i wiatrów 18:36, 16 maj 2014


Dołączył: 25 sie 2012
Posty: 5509
Do góry
Ku pamięci:

Mikstura na mszyce (Anity1978)
4 litry wody
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
Łyżka oleju
0,5 łyżeczki płynu do mycia naczyń
Pól szklanki octu
Opryskujemy róże raz w tygodniu przez cały okres wegetacji, tylko nie w słońcu a najlepiej po zachodzie- ze względu na olej.

EDIT:
Ania i róże i cała reszta
To są wymieszane dwie mikstury, jak je będziecie używać raz w tygodniu (po co??) to zapewniam, że będziecie mieć po różach. I z ekologią można przesadzić.
Jeszcze jedno - na mszyce soda jest niepotrzeba, wystarczy ocet z płynem do naczyń.
Sodę, podobnie jak i mleko stosuje się na mączniaka, na pierwszym etapie (potem juz nie pomoże) i też nie przez cały sezon. Soda zostawia biały nalot, który wygląda, jak mączniak (dopóki go deszcz nie spłuka) więc ne wygląda efektownie. Nie piszę już o tym, że pewnie kilka osób ten nalot będzie wciaż kojarzyć mączniakiem i wciąż będzie pryskać i pryskać
Owocowo-warzywno-ozdobny bałagan - czyli o tym jak wcisnąć kolejną roślinkę do mojego ogródka 15:02, 16 maj 2014


Dołączył: 04 lip 2012
Posty: 5840
Do góry
Karola
, Ania DS od róż napisała:

"Anita1978 napisał(a)


Mikstura na mszyce (Anity1978)
4 litry wody
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
Łyżka oleju
0,5 łyżeczki płynu do mycia naczyń
Pól szklanki octu
Opryskujemy róże raz w tygodniu przez cały okres wegetacji, tylko nie w słońcu a najlepiej po zachodzie- ze względu na olej.


To są wymieszane dwie mikstury, jak je będziecie używać raz w tygodniu (po co??) to zapewniam, że będziecie mieć po różach. I z ekologią można przesadzić.
Jeszcze jedno - na mszyce soda jest niepotrzeba, wystarczy ocet z płynem do naczyń.
Sodę, podobnie jak i mleko stosuje się na mączniaka, na pierwszym etapie (potem juz nie pomoże) i też nie przez cały sezon. Soda zostawia biały nalot, który wygląda, jak mączniak (dopóki go deszcz nie spłuka) więc ne wygląda efektownie. Nie piszę już o tym, że pewnie kilka osób ten nalot będzie wciaż kojarzyć mączniakiem i wciąż będzie pryskać i pryskać

Olej nie ma nic do słońca, chodzi o wodę, skroplona na lisciach działa jak lupa i skupia promienie słoneczne, parząc liście.
____________________
Ania i róże i cała reszta "


Ona się zna, więc może ma rację! Ja stosowałam w poprzednich latach, ale nie co tydzień, a może ze 3 razy w sezonie....piszę, żeby nie było na mnie....może nie dodawaj sody....ja już nie wiem, u mnie róz nie zniszczyło, ale ja tak często nie pryskam....
____________________
ogródek Anity
Szmaragdowy Zakątek 15:00, 16 maj 2014


Dołączył: 04 lip 2012
Posty: 5840
Do góry
Magda , Ania DS od róż napisała:

"Anita1978 napisał(a)


Mikstura na mszyce (Anity1978)
4 litry wody
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
Łyżka oleju
0,5 łyżeczki płynu do mycia naczyń
Pól szklanki octu
Opryskujemy róże raz w tygodniu przez cały okres wegetacji, tylko nie w słońcu a najlepiej po zachodzie- ze względu na olej.


To są wymieszane dwie mikstury, jak je będziecie używać raz w tygodniu (po co??) to zapewniam, że będziecie mieć po różach. I z ekologią można przesadzić.
Jeszcze jedno - na mszyce soda jest niepotrzeba, wystarczy ocet z płynem do naczyń.
Sodę, podobnie jak i mleko stosuje się na mączniaka, na pierwszym etapie (potem juz nie pomoże) i też nie przez cały sezon. Soda zostawia biały nalot, który wygląda, jak mączniak (dopóki go deszcz nie spłuka) więc ne wygląda efektownie. Nie piszę już o tym, że pewnie kilka osób ten nalot będzie wciaż kojarzyć mączniakiem i wciąż będzie pryskać i pryskać

Olej nie ma nic do słońca, chodzi o wodę, skroplona na lisciach działa jak lupa i skupia promienie słoneczne, parząc liście.
____________________
Ania i róże i cała reszta "


Ona się zna, więc może ma rację! Ja stosowałam w poprzednich latach, ale nie co tydzień, a możenbez 3 razy w sezonie....piszę, żeby nie było na mnie....może nie dodawaj sody....ja już nie wiem, u mnie róz nie zniszczyło, ale ja tak często nie pryskam....
Ogródek Anity 14:57, 16 maj 2014


Dołączył: 04 lip 2012
Posty: 5840
Do góry
AniaDS napisał(a)

To są wymieszane dwie mikstury, jak je będziecie używać raz w tygodniu (po co??) to zapewniam, że będziecie mieć po różach. I z ekologią można przesadzić.
Jeszcze jedno - na mszyce soda jest niepotrzeba, wystarczy ocet z płynem do naczyń.
Sodę, podobnie jak i mleko stosuje się na mączniaka, na pierwszym etapie (potem juz nie pomoże) i też nie przez cały sezon. Soda zostawia biały nalot, który wygląda, jak mączniak (dopóki go deszcz nie spłuka) więc ne wygląda efektownie. Nie piszę już o tym, że pewnie kilka osób ten nalot będzie wciaż kojarzyć mączniakiem i wciąż będzie pryskać i pryskać

Olej nie ma nic do słońca, chodzi o wodę, skroplona na lisciach działa jak lupa i skupia promienie słoneczne, parząc liście.

Aniu,to dobrze, że napisałaś.....jaw tamtym roku stosowałam ją , ale nie raz w tygodniu, tylko może 3 razy w sezonie, bo nie było potrzeby....ja ten przepis znalazłam kilka lat temu w jakiejś gazecie ogrodniczej, i stosowałam, ale tak jak pisałam , ze 3 razy w sezonie, jak były wysypy mszycy!
Ale to dobrze, ze sprostowałaś
Ogródek Anity 11:45, 16 maj 2014


Dołączył: 25 sty 2011
Posty: 5078
Do góry
Anita1978 napisał(a)


Mikstura na mszyce (Anity1978)
4 litry wody
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
Łyżka oleju
0,5 łyżeczki płynu do mycia naczyń
Pól szklanki octu
Opryskujemy róże raz w tygodniu przez cały okres wegetacji, tylko nie w słońcu a najlepiej po zachodzie- ze względu na olej.


To są wymieszane dwie mikstury, jak je będziecie używać raz w tygodniu (po co??) to zapewniam, że będziecie mieć po różach. I z ekologią można przesadzić.
Jeszcze jedno - na mszyce soda jest niepotrzeba, wystarczy ocet z płynem do naczyń.
Sodę, podobnie jak i mleko stosuje się na mączniaka, na pierwszym etapie (potem juz nie pomoże) i też nie przez cały sezon. Soda zostawia biały nalot, który wygląda, jak mączniak (dopóki go deszcz nie spłuka) więc ne wygląda efektownie. Nie piszę już o tym, że pewnie kilka osób ten nalot będzie wciaż kojarzyć mączniakiem i wciąż będzie pryskać i pryskać

Olej nie ma nic do słońca, chodzi o wodę, skroplona na lisciach działa jak lupa i skupia promienie słoneczne, parząc liście.
Ania i róże i cała reszta :) 21:47, 14 maj 2014


Dołączył: 25 sty 2011
Posty: 5078
Do góry
Mala_Mi napisał(a)
Aniu z Twoim talentem.. poradzisz sobie I będzie busz.....
Ja doszłam do wniosku, że najlepiej mi się projektuje moje rabaty jak robię po swojemu, wg swojego wyczucia... a że przekopię 10 razy to inna sprawa ..... ale chyba doszłąm do punktu, że już mało kopania będzie... brak pracy spowodował porządek w ogrodzie .. jeszcze warzywnik i dorne korekty.. dla innych to rewolucje, ale dla mnie to już pikuś.. Pan Pikuś..

Aneczko, ja chyba też juz większe przekopki mam za sobą, teraz tylko chodzę i dopieszczam, dopieszczam .
W tym roku do zrobienia pozostało mi tylko to miejsce przy garażu sąsiada, reszta kiedyś .

agatanowa napisał(a)
Aniu, zauważyłąm coś na pąku Louise Odier, czy mogłabys do mnie zajrzeć na stronę 118 i doradzić, co to Twoim zdaniem jest? Z góry dziękuję.

Byłam

Anita1978 napisał(a)
Aniu
Czy ostatnie przymrozki mogły uszkodzić przyrosty róż? Są takie " zwiędłe" ....ale nie wszystkie róże to mają...raczej te , które miały w tamtym roku czarna plamistość....co myślisz? Jestem załamana....nie będzie na nich kawiatków....a może przyciąć do ziemi? Czy tylko te zwiędłe?

Mogły to być przymrozki i oby tak było, gorzej, jeżeli to efekty żerowania bruzdownicy pędówki, trzeba wówczas te pędy ściąć do zdrowego i spalić.

agniecha973 napisał(a)
Wpadła Pani doktor od róż i już ma ręce pełne roboty
Pozdrawiam, dobry nasz duszku.

Aguś :***

aneta230972 napisał(a)
Aniu droga faktycznie jesteś tutaj różaną panią doktor . Zaglądnij proszę do mnie na momencik bo wstawiłam kilka zdjęć moich biednych róż pnących. Wykonałam oprysk na mszyce dokładnie tak jak radziłaś. Faktycznie jest ich zdecydowanie mniej ale jednak są. Oprysk powtórzyłam jeszcze raz. Wygląda na to, ze te moje mszyce jakieś odporne są. Na liściach pojawiły się plamy. Może to czarna plamistość? Inne znowu róże jakieś listki pomarszczone mają. Co tu robić Aniu? Co robić? Chciałam naturalnie bo róze rosną "u bram" ogródka jagodowo-warzywnego ale... chyba będzie ciężko. Polecałaś kiedyś oprysk na plamistość z H2O+ soda+olej jadalny ale czy na tym etapie to zadziała? Pozdrawiam serdecznie. Muszę te róże ratować bo to wielka miłość mojego męża ( przylatuje pod koniec czerwca i róże muszą go pięknie przywitać) .

Anetko, te zmiany mogą być pozostałością działalności po mszycach.
Na plamistość jeszcze zbyt wcześnie.
Oprysk z wody i sody nie jest na plamistość, na nią pomaga tylko ciężka chemia, soda działa na mączniaka.
Szmaragdowy Zakątek 07:37, 11 maj 2014


Dołączył: 04 lip 2012
Posty: 5840
Do góry
Krysiu-przepis na mszyce podlewałam działa

4 litry wody ,półtorej łyżeczki sody ,1 łyżeczka oleju ,pół łyżeczki płynu do zmywania i półszklanki octu . to tak na szybko zanim pokrzywa się przygotuje która jest dobra. A pokrzywą- pół wiaderka pokrzywy świeżej zalać wrzątkiem i jak ostygnie mozna pryskać, albo podlewać rosliny wogole, jako nawozem , może postać nawet 24 h i pryskać bez rozcieńczania , ale nie dłużej ( niż 24 h).- dotyczy pokrzywy, miksturą z soda pryskamy od razu
Magda
Mi tez ta hosta nie wyglada na mysie uszka, za duże ma liscie, pewnie źle podpisali
Do zobaczenia
Ania i róże i cała reszta :) 22:46, 10 maj 2014


Dołączył: 01 sty 2013
Posty: 831
Do góry
Aniu droga faktycznie jesteś tutaj różaną panią doktor . Zaglądnij proszę do mnie na momencik bo wstawiłam kilka zdjęć moich biednych róż pnących. Wykonałam oprysk na mszyce dokładnie tak jak radziłaś. Faktycznie jest ich zdecydowanie mniej ale jednak są. Oprysk powtórzyłam jeszcze raz. Wygląda na to, ze te moje mszyce jakieś odporne są. Na liściach pojawiły się plamy. Może to czarna plamistość? Inne znowu róże jakieś listki pomarszczone mają. Co tu robić Aniu? Co robić? Chciałam naturalnie bo róze rosną "u bram" ogródka jagodowo-warzywnego ale... chyba będzie ciężko. Polecałaś kiedyś oprysk na plamistość z H2O+ soda+olej jadalny ale czy na tym etapie to zadziała? Pozdrawiam serdecznie. Muszę te róże ratować bo to wielka miłość mojego męża ( przylatuje pod koniec czerwca i róże muszą go pięknie przywitać) .
Madżenie ogrodnika... Kiedyś tu.... 23:53, 04 maj 2014


Dołączył: 22 sty 2012
Posty: 57998
Do góry
Nikita napisał(a)
Marzenka, ale mnie przestraszyłaś z tymi mszycami na buku. W tym roku kupiłam Tricolora ( w piątek go właśnie sadziłam do gruntu) a mszyc u mnie na kilogramy...siedzą na młodziutkich przyrostach róży...mam nadzieję, że nie przejdą na mojego buka.
Dziś pryskałam róże miksturą: woda + olej + płyn do mycia naczyń + ocet + soda oczyszczona (przepis Anity1978)...zobaczymy co z tego będzie.

Pozdrawiam majowo


Mam nadzieję że buk da radę...
Po co uźywać płynu do naczyń skoro to też chemia? . Sorry ale skoro ktoś wymyślił środki na mszyce i ma atest i stosujemy w odpowiednich i rozsadnych ilościach (wieczorem po oblocie pszczoł) to nie zaszkodzimy środowisku.... Soda oczyszczona..... Ocet... Ja się do tych metod nie przekonam...
Madżenie ogrodnika... Kiedyś tu.... 20:52, 04 maj 2014


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
Do góry
Marzenka, ale mnie przestraszyłaś z tymi mszycami na buku. W tym roku kupiłam Tricolora ( w piątek go właśnie sadziłam do gruntu) a mszyc u mnie na kilogramy...siedzą na młodziutkich przyrostach róży...mam nadzieję, że nie przejdą na mojego buka.
Dziś pryskałam róże miksturą: woda + olej + płyn do mycia naczyń + ocet + soda oczyszczona (przepis Anity1978)...zobaczymy co z tego będzie.

Pozdrawiam majowo
Ogród Sylwii od początku cz.II 20:15, 07 gru 2013


Dołączył: 18 paź 2010
Posty: 14380
Do góry
makkasia napisał(a)
fugi - mam wszędzie białe oprócz korytarza i wiatrołapu. no iiii albo szorować albo przyzwyczaić się do szarego. Ja próbowałam jeszcze z kwaskiem cytrynowym - efekt jest ale trzeba wiele razy zmywać ten kwasek Syla te Twoje kafle robią wrażenie
pozdrawiam


Sodę po zastosowaniu również trzeba potraktować solidnie mopem kilka razy. Z kwaskiem nie próbowałam bo soda skutkowała .....Poza ogrodami nie mam białej fugi a w beżu firmy ceresit taką samą zastosuję teraz ale już w jasnym kolorze w ogrodach.

W poniedziałek zakończą się prace podłogowe, pozostanie sprzątanie
Pszczelarnia 15:13, 23 lis 2013


Dołączył: 26 sie 2011
Posty: 585
Do góry
Odwiedzam Cię Pszczółko! Często do Ciebie zaglądam, ale nie zostawiam śladu, jak to wielu zresztą wątków. Jakoś tak nie mogę się ograniczyć z oglądaniem kilku, a na zostawienie śladu w wielu wątkach , to już czasu nie ma. A do Ciebie lubię zaglądać, bo prowadzisz ekologiczny ogródek i jest on dla mnie częstą inspiracją.

A co do ciasta piernikowego, to moje ciasto na pierniczki już siedzi w lodówce, a pierniczki będę robić za jakieś 3 tyg. W ubiegłym roku już robiłam według tego przepisu (trzymałam ciasto 4 tyg.) i wyszły pierniczki przepyszne. A w składzie jest m.in. naturalny miód, soda, dużo przypraw (kardamon cynamon, imbir itp) i ...smalec. Chyba soda i przyprawy konserwują. W każdym razie rodziny nie zatrułam, a przeciwnie. Uszczęśliwiłam.
Jeszcze hobby czy już uzależnienie..? 18:44, 22 sie 2013


Dołączył: 11 lip 2011
Posty: 2676
Do góry
agniecha973 napisał(a)


I mnie zainteresował oprysk z sodą.


Soda na czarną plamistość też zasłyszana od Debry aczkowiek nie zanotowałam proporcji i musiałam później szukać w internecie. I trafiłam na taką stronkę z chorobami róż:

http://www.oczarjk.pl/?act=258
Czyli do 1l wody dodajemy 1/4-1/5 łyżeczki sody + 1/2 łyżeczki oleju. Wstrząsamy i pryskamy.
Ja jednak zrobiłam tylko raz ten oprysk a tam podają że trzeba dwa razy w odstępie dwóch tygodni i nie jestem do końca zadowolona z efektów.
Natomiast mleko z wodą na mszyce rewelacja
Ogród marzeń ... cegła ... róża ... lawenda i mila do tego co mam w głowie ... 21:27, 01 sie 2013


Dołączył: 05 paź 2011
Posty: 7991
Do góry
Jak tam na froncie Generale? Moze wroga jakos podstepem??? Debra cos pisala o pryskaniu mlekiem...Chyba litr mleka na 5 litrow wody czy cos w tym stylu. To na mszyce, a na mrowki to chyba soda...
Ogród do odświeżenia 18:55, 20 lip 2013


Dołączył: 01 lip 2012
Posty: 9027
Do góry
bociek napisał(a)
No pieknie te roze wygladaja.

A co do szczoteczki do zebow tez to praktykuje (gres szkliwiony jasny plus jasne fugi - mam to samo) aczkolwiek magiczna gabeczka jest wedlug mnie the best


Magiczna gąbeczka plus proszek do pieczenia albo soda oczyszczona...ale codziennie nie czyszczę, wychodzę z założenia, że dom dla mnie, a nie ja dla domu
Berberysy i liliowce pod stara gruszą ;-) 20:46, 30 maj 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Do góry
Nieszko,
czarna plamistość róż. Naturalny srodek to soda oczyszczana.
1 litr ciepłej wody + 1/4 łyżeczki sody - nie wolno więcej, bo liście zbrązowieją. Do tego roztworu pół łyżki dowolnego oleju jadalnego, potrząsać, aż olej jako tako zmiesza się z roztworem i pryskamy w bezsłoneczny dzień.
Pryskać 2 razy w ciągu 2 tygodni.

Inny oprysk na róże:
3 łyżki stołowe mydła potasowego i 3 łyżki denaturatu na 1 litr wody.
+ jedna główka czosnku
Wrzucić całość do pojemnika i odstawić na 2-3 dni.
Na mszyce i mączniaka.

Agato na mszyce:
1 litr mleka na 5 litrów wody, albo mniej ale w tej proporcji.

Gnojówka z pokrzyw tez jest skuteczna jako oprysk na mszyce. Proporcja 1:10.

Fitoremediacja czyli biorekultywacja i nie tylko 14:40, 09 gru 2012


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77364
Do góry
Salsola soda - roślina śródziemnomorska w smaku podobna do szpinaku,

w glebie wyodrębnia wystarczającą ilości sodu aby można było uprawiać rośliny uprawne i uzyskać lepsze plony.

Helianthus annuus - słonecznik wyodrębnia toksyczne składniki z gleby, takie jak ołów, arsen i uranu.
Jego uprawy były używane w celu usunięcia cezu, strontu po katastrofie w Czarnobylu, oraz po katastrofie jądrowej Fukushima.

Thlaspi caerulescens - chłonie kadm i cynk

Tradescantia pallida - trzykrotka - znana roślina doniczkowa, skuteczna w poprawie jakości powietrza w pomieszczeniach przez filtrowanie lotnych związków organicznych, drażniących drogi oddechowe

Wolffia arrhiza - rzęsa - do oczyszczania wody i ścieków. Rośliny pochłaniają duże ilości azotu i fosforu z wody.


Ogród marzeń ... cegła ... róża ... lawenda i mila do tego co mam w głowie ... 20:59, 04 gru 2012


Dołączył: 13 sty 2012
Posty: 50494
Do góry
Ja jako dziecko lubiłam placki z ciasta na makaron przypiekać na blacie pieca Natomiast z sodą , tu na rzeszowszczyznie robi się prozaiki, to taka luksusowa wersja tych moich dziecięcych placków

Podaję przepis na proziaki (proza czyli po tutejszemu soda):
4 jaja, 1kg mąki, 1 śmietana kwaśna (lub kefir), cukier waniliowy (jak toś lubi), cukier do smaku (w zależności czy do miodku czy do smalcu), 1,5 łyżeczki sody. Wszytko wymieszać uformować placek gr. 2cm, , smażyć na małej ilości tłuszczu, na suchej patelni, a najlepsze z blachy pieca
Różaneczniki - choroby i szkodniki 15:48, 17 cze 2012

Dołączył: 10 cze 2012
Posty: 35
Do góry
od azotu w parze wolę kluski na parze

No dobra dlaczego azot powinien iść w parze z siarką ? a na kiedy to potrzebujesz
Magja do czego się odnosi to 3 x NIE bo i ja nie rozumiem ( chcesz powrotu senatu )

No myślę do wykopania nawożenia czy podlania. Podlanie nie zaszkodzi deszcz nie zaszkodzi bo i tak suchy to może być jak nie zaczniesz pisać mniej zawile.
Może to trzy razy nie to te profilaktyczne opryski chodzi ? no to ja jestem lepszy niż Magja NIE NIE NIE NIE a co nowobogackiego z piękną lampką nie stać na jedno NIE więcej ??

Profilaktyka w ogrodzie moim zdaniem jest tym czym najwięcej szkodzi. Nastawiaj sobie zegar o 3 godziny wcześniej w czasie urlopu aby profilaktycznie nie zaspać do pracy. Profilaktyka to zapewnienie optymalnych warunków roślinie i nie ma w niej chemii - profilaktyczne podanie nawozu to jak po obiedzie 10 ciastek ze śmietaną bo zima może być cięzka.

Prawda w różanecznikach jest taka że tu cała profilaktyka to kwasomierz !!! Raz w miesiącu spacer z kwasometrem to fajna przyjemność a nie wysiłek.

Wracając do krzaczków - dlaczego ja nie radzę nic tylko najważniejszy nawóz woda i oczekiwanie. Dlatego że pochopne działanie zawsze przynosi więcej szkody niż pożytku.
Moim zdaniem to pierwsze 3 kroki które bym zrobił
1) zamówił kwasomierz - prosty nawet za 15 zł - lepszy taki niż żaden Magja wskaże płyn Helliga. Jaki kupić - musi być do gleby i nie może mieć szklanej elektrody . Widziałem już niejedną ofertę z taką elektrodą jako do gleby - one są do płynów !! Oczywiście jak się będę chciał to i takim zmierzę używająć wody destylowanej ale to to samo co strzelanie z procy naftaliną do mola.

2) w przypadku płynu Helliga czytamy instrukcję obsługi w przypadku tego z allegro lub sklepu sprawdzamy czy on działa prawidłowo - no są takie do których można mieć zaufanie już na starcie ale kosztują około 400 zł. No idziemy do sklepu ogrodniczego tam ceny o parę złoty wyższe niż na allego ale jest jeden plus - otwieramy w sklepie i sprawdzamy na nie odkwaszonym torfie. Za kwasomiesz zapłacimy do 30 zł ale nieraz skwaszona mina sprzedawcy jest bezcenna - Nie wie co powiedzieć torf do d,... czy kwasomierz. Jednak nawet jak ma odchylenie o 0,5 to jest lepszy niewiedza.
http://www.sklep.domiogrod-tarnow.pl/plyn-helliga-40-ml-do-kwasomierz-glebowy-ph-p-1189.html lub
http://allegro.pl/up2-miernik-ph-i-wilgotnosci-gleby-kwasomierz-i2401874854.html
no ewentualnie http://allegro.pl/tester-gleby-ph-phmetr-gleba-kwasomierz-miernik-i2389679458.html
Miernik z dwoma elektrodami przeważnie jest dokładniejszy ale to nie jest reguła.
Jednak świętą prawdą jest że płyn Helliga jest pewniejszy niż chiński wynalazek

3) Wracamy do korzeni - sięgnąłbym pamięcią jak go posadziłem czy było to kwaśne podłoże jak nie coż nie ma na co czekać lepiej go wysadzić z siodła niż poczekać aż sam spadnie i kark sobie skręci
Jeżeli nawet było pod rododendrony to zmierzyłbym bezwarunkowo pH .

Nie czytamy Magja że siarka to antidotum na kwasowość - siarka to jest dobra dla anielskich ogrodników ( Magja anielskich nie angielskich ) Siarka wymaga czasu tu się nie liczy w dniach tygodniach ale w miesiącach . Zgodzę się że jak bedę przygotowywał sobie ziemię na rok do przodu to mogę sobie mieszac siarke. Posypanie siarką w przypadku złej kwasowości to tak jak zapisanie się do funduszu emerytalnego i czekanie na listonosza że przyniesie rentę.

Magja napisz wreszcie to co z Ciebie próbuję wydobyć kiedy ta siarka faktycznie zaczyna działać !!
Napisz wreszcie jaka musi byc kwasowość zanim sięgniemy po siarczan amonu. Napisz wreszcie co jest wart pomiar bezpośrednio po zakwaszeniu kwasem.

Więc lepiej posadzić w czysty torf i mieć czas niż zalać kwasem zasypac siarką lub jak już czytałem w internecie chleba im dać bo zakwasza.

Mamy problem idziemy szukac rozwiązania - internetowe fora aż się buzują jak soda z octem od tych tematów rad i opini. Którą wybrać ?? Zawsze wybieramy najłatwiejszą - taka jest natura człowieka że lenistwo jest źródłem postępu.

Po co walczyć z obornikiem jak w butelce mamy jej 30 ton. Po co przygotowywać mieszankę ziemi jak kwasem zakwasimy że ho ho ho.

Nie licz na to że jak napisze Ci jak w 5 minut zrobić cud Że posypiesz kwaskiem cytrynowym i już jest rozwiązanie . Nie ma takiej możliwości.

U mnie podłoże zawiera minimum tego co pozwala roślinie przetrwać a resztę uzyskuję przez nawożenie dolistne. Matematyka jest jedna . Krzaczek kosztuje nieraz mniej niż jego utrzymanie i pielęgnacja czy nawet wsadzenie. Nie licząc pracy takie wsadzenie to koszt około 20 zł - Magja pewnie z tego coś urwie krzaczek teraz kosztuje od 10-25 zł. No Magja pisała że może kosztowac i parę tysięcy a ja dodam że parę i to w euro. Z rododendronami jak z samochodami nie można odpowiedzieć ile kosztuje. No ile kosztuje samochód ?? .
jaki to koszt ten miernik ?? grosze przy całości
Mierzymy nie na powierzchni ale na głębokości takiej w jakiej znajduje się serce naszego krzaczka - dla mnie to 12 cm od powierzchni ( Magja nie pisz proszę że sercem jest szyjka korzeniowa ) .

No więc mamy pomiar
pH 4 - alarm III stopnia trujemy roślinę - Magja już pisała o glnie i jego toksyczności
pH 4,5 do 6 - ok
więcej niż 6 alarm I stopnia
pH 6,5 tu już możemy dać na mszę
powyżej - przysypujemy ziemią i stawiamy krzyżyk ku pamięci
Tego się nie przekoczy .

No to mamy problem ale nie wiemy co robić - jedyne co możemy robić to grac na czas aż nie dokonamy identyfikacji przyczyny. Może to braki pokarmowe więc podlewamy - podlewamy dolistnie nawóz max 0,2 % taka transfuzja aby nam pacjent nie umarł nie więcej niż 1 raz w tygodniu.
Widzimy przebarwienia na liściach nie czytamy o grzybach i innych takich straszydłach ale dokładnie oglądamy liście które nie widziały słońca te pod spodem. Może to przypalenie słoneczne.

Roślima w sztuce przetrwania jest mądrzejsza niż my - brakuje jej skadników pokarmowych - co robi ogranicza ilość nowych liści i korzenie zaczynają szukać. Ma niedobory wody nie przeznaczy rezerw na kwiatki. Grzyby szkodniki - zdrowy rh nie zginie kiedy opuchlak jej jedną dziurkę wyżre w listku. jednak zginie kiedy zastosujemy oprysk na tego opuchlaka i stwierdzimy że producent radzi 0,001 % a my z grubej rury damy 1 % bo taka dawka jak podaje to pewnie nie zadziała. Po kazdym chemicznym oprysku roślina walczy też z tym opryskiem to dla niej zawsze jest szkodliwe - widoczne dla nas czy nie ale jest. Czytałem tu jak radzono oprysk na widok jednej dziurki w liściach - paranoja , czy ten opuchlak nadal jest czy już poleciał ( poszedł one nie latają ) do sąsiadki na truskawki. Zapamiętajmy to pogryzione listko za jakiś czas zobaczymy czy jest więcej rzućmy pod krzak plaster na owady a nie od razu armatę i pocisk przeciwpancerny bo partyzanta ktoś widział/



Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies