Wędrówek roślinno - ogrodowych ciąg dalszy...
Wczoraj byliśmy w Zamku Książ. Trudno powiedzieć, że znajdują się tam ogrody. Jest to klasyczne założenie parkowe, wynikające prawdopodobnie z lokalizacji - zamek na skale. Na dziedzińcu - "przedogródek" , a w nim






Mamutowiec olbrzymi Sequoiadendron Giganteum - zaskoczenie totalne. Przyznaję - nigdy w życiu wcześniej nie widziałam na żywo sekwoji kalifornijskiej. Nie mogłam od niej odejść i napstrykałam chyba milion zdjęć, zwłaszcza w porównaniu z zabudowaniami .

Tak jak napisałam - założenie typowo parkowe, na dodatek przytłaczająco zimozielone . Naprawdę, w takiej ilości dla mnie lekko niestrawne. Choć obiektywnie rzecz biorąc - piękne (hmmm, czy jest "obiektywne" piękno?), a na pewno interesujące .

Ciąg dalszy nastąpi... Nie wiadomo kiedy. Strasznie rwie połączenie, już dwa razy zeżarło post

Rada na przyszłość w takich przypadkach: zanim wciśniesz "wyślij" to cały post skopiuj w myszkę

No dobra, czwarte podejście

W nasadzeniach zimozielonych dominują tuje, cisy, świerki, kosodrzewina. Z pnączy - przede wszystkim różnego rodzaju bluszcze.






Cisy są tu bardzo mniamniuśne . Głównie cięte - w stożki, ostrosłupy, kopuły i inne bryły mniej lub bardziej foremne (ale ich nie nazwę - geometria przestrzenna, moje Vaterloo), oraz naturalne o pokroju kolumnowym. Po prostu miodzio - takie miśki, że aż chce się do nich przytulić . Na moje oko to taxus baccata fastigiata, ale co ja tam wiem... Może Toszka mnie od razu skoryguje . Na pewno grubsze od fastigiata robusta, które widziałam w Wojsławicach.

Toszko - buziak

Zimozielone niskie - oczywiście buxus (że oni się ćmy nie boją …), trzmieliny, jałowce, berberysy.



Kolory - głównie jednoroczne w wieeelkich donicach - jak te begonie . Ja tam za nimi nie przepadam, ale ta donica to było COŚ.





Trochę hortensji - ale ani ilość, ani jakość na kolana nie rzuciły.

I ciekawostka przyrodnicza - budleje. Nie, żebym nie znała czy nie lubiła - lubię bardzo - występują dosyć często tutaj, na Dolnym Śląsku. Nie tylko w przydomowych ogródkach, ale i w zieleni miejskiej, a to zdecydowanie rzadki widok (chyba...). W parku przyzamkowym też były.



Podsumowując - lubię zieleń, lubię mixować różne jej odcienie i faktury, ale w takiej ilości była męcząca...

I jeszcze coś





Młoda lipa posadzona w pozostałości po wyciętym drzewie. Nie wiedzieć czemu - wzruszyło mnie to...

Przed wojną były w zamku Książ ogrody księżnej Daisy

Gosiek33 napisał(a)

Przed wojną były w zamku Książ ogrody księżnej Daisy

A były, były... Ale Daisy tam nie było już od 1925. W Pszczynie jest trochę więcej, ale najbardziej podobał mi się Łańcut - ooo, tam muszę wrócić, już z aparatem, a nie telefonem

Czytałaś Ciemno, prawie noc Joanny Bator?
Łańcut to inna historia
Sadzenie nowych drzewch na miejscu starego pnia podobno przyspiesza rozwój nowego drzewa. Ponoć młode korzysta ze starej sieci korzeni. Można nawiercić stary pień i tam posadzić młodzika