No to jestem...
Wczorajszy dzionek długi i ciężki... Byłam poniekąd w robocie - Pan Ojciec był uprzejmy zdoopić się z drabiny... I to wydarzenie w sposób znaczący zdeterminowało wszystko inne

Na szczęście, oprócz krwiaków, otarć, stłuczeń i 1 łapki w łusce gipsowej, nie odnotowano innych strat w ludziach i sprzęcie. Ale z 15 siwych włosów mi przybyło, fryzjer zamknięty, nocka nieprzespana...

Księżyc też wrednota - schował się za chmury

, a jak wylazł, to było już za ciemno na dobre zdjęcie. Musiałabym mieć znaaacznie silniejszy obiektyw...
To Pan Łysolek z przedwczoraj - wtedy bardzo ładnie zapozował
A to wczorajsze popapraki
____________________
Asia
Ogród bez reguł
Nie możesz zatrzymać dnia. Ale możesz go nie stracić. XXX. Strata żadna, zysk możliwy, nauka pewna.