Renia, faktycznie godziny dopołudniowe raczej wchodzą w grę. Nie wiem o której szkółki zamykają, ale osobiście nie uśmiecha mi się przebijanie przez Poznań i okolice w w godzinach szczytu komunikacyjnego. Odkąd nie ma szkoły odpoczywam od korków.
Dawno nic nie wstawiałam. Niby w wakacje mam więcej czasu, ale jak dla mnie jest za gorąco na ogrodowe czynności... praca kończy się głównie na podlewaniu i oczyszczaniu po kwitnieniu.
Różane szaleństwo powoli dobiega końca, chociaż Chopiny dopiero się obudziły Cieszę się z ostatków pierwszego kwitnienia i czekam na drugą turę
Zdjęcia niby z poranka, ale nie tak znowu wczesnego, musicie wybaczyć ostre światło i przejaskrawione kolory
Voyage, Chopiny, Candy Rokoko i resztki Elmshorn.
Jeszcze odrobinę Voyage i Candy Rokoko, a do tego ostatki MW, Lemon Rokolo i Elfe. Ta ostatnia przeszła w tym roku samą siebie, kwitła przepięknie, gałęzie uginały się od ilości kwiecia...niestety nadal nie doczekała się ładnego obelisku.
To mamy podobne podejście do prac ogrodowych. Zminimalizowałam wszystkie działania na zewnątrz.
Różane portrety zachwycają.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ze starej różanki z kwiatami pozostały jeszcze Louise Odier i Ascot, która cały czas wytwarza nowe pąki. Na styku starej z dziką szaleje Alden Biesen z ostatkami Paul's Scarlet.
Zaraz za nimi kolejne pąki pokazuje mój nr1 zapachowy i koszmarna kolczatka w jednym - Quatre Saisons. Kawałek dalej nieprzerwanie kwitnie biała piżmówka nn. Nie jest to dla mnie róża o jakimś wyjątkowym uroku osobistym, ale cenię ją za całokształt - kochają ją bzyki, kwiatostany ma olbrzymie, sama się oczyszcza i nie posiada nadmiaru kolców. Miała kwitnąć raz w lipcu, a okazało się, że jest biała cały sezon, a jesienią stroi się w malutkie drobne koraliki idealne do bukietów