Różano-piwoniowa rabata tworzy się w bólach, głównie moich mięśni. Myślałam, że jakoś łatwiej mi pójdzie. Dzisiaj wsadziłam drugą jabłonkę, przeniosłam donice z różami ma docelowe miejsca (to był mega wysiłek, zdecydowanie za duże te donice im dałam), posadziłam dwie sadzonki Przetacznika Melanie White i zrobiła się 20ta. Resztę przeprowadzek zostawiam na jutro. Te kołki drewniane to piwonie do przesadzenia i róża MW
Mam problem z tą rabatą, tzn z jej najniższym piętnem. Może coś doradzicie? Są na niej róże, piwonie, lwie paszcze, dwie jabłonki i jedna hortensja. Jako wypełniacze mam werbenę patagońską, firletki, liatrie, białą gipsówkę, przetacznika i kolendrę. Dojdą na wiosnę irysy w odcieniu maślanym(Jak znajdę) i łubiny. Zastanawiałam się nad naparstnicą, ale nie znalazłam w łososiowym kolorze. Najniższe piętro stanowią teraz dwa rodzaje bodziszka i niskie białe marcinki. No i nie wiem co jeszcze na przód dać. Nie chcę szałwii, bo ma ostry pokrój, chcę coś "miękkiego w odbiorze", niekoniecznie bardzo kolorowego. Takie coś z babcinego ogródka. Już nawet o ziołach myślałam. Pustka twórcza mnie dopadła.