u mnie na wsi przy drodzę są łany fioletowych, na pewno nikt się nimi nie zajmuje, obserwuje je od 5 lat, co roku jest ich tyle samo. Zastanawiało mnie właśnie to czy są faktycznie takie łatwe i bezobsługowe. Jak znam życie to pewnie z nadmiaru troski w ogrodzie mogłyby być jednoroczne, pozostawione same sobie radzą sobie świetnie
Ja teraz jezdze objazdem i w pewnym miejscu rosna lubiny przy drodze, ktos je tam wysial i rosnie Taki dlugi dosc pas. Nie mam za bardzo tam gdzie sie zatrzymac by fotke zrobic. Jestem pewna, ze nikt z nimi nic nie robi.
____________________
IzaBela
Pod Bialo-Niebieska Chmurka***cz.I***
Wizytowka
"Nie moge na dluzej zostac" -wyszeptala Chwila Szczescia - "ale wloze w Twoje serce wspomnienia"
Łubiny mają to coś i pewnie tak jest, że zostawione beztrosko rosną sobie ot tak. Gorzej, jak już się chce, żeby rosły tam gdzie rosnąć mają. U mnie się nie sprawdzą niestety. Bardzo mi szkoda, bo są urocze. Coś za coś . Pięknie u Ciebie Ewo.
Dzidko, sporo roślin można w ten sposób rozmnażać. Wiosną sprawdziłam to jeżówkach odmianowych, liatrach, przywrotniku, hostę odłamaną i bez korzonka też tak ukorzeniłam. Teraz liliowce i irysy sprawdzam, czy się tak ukorzenią.
Choć przyznam się, że o łubinie nie pomyślałam! A mam jeden taki cudny kolor łubinu, którego żywot muszę nie tylko przedłużyć, ale i namnożyć - morelowy.
Dzidko, tylko z łubinu nie wystarczy pobrać piętki, bezpieczniej i pewniej będzie jak weżmiesz z małym korzeń palowym, co jest tak przyssany do głównego.
Co do łubinów na polach w tych samych miejscach - często nie są to te same rośliny tylko nowe wysiewają się obok i nie widać, że to już jest nowa roślina.
Jak dam radę podjadę zrobić zdjęcie łubinowej łące (czy ona jeszcze tam jest, czy już przeorana?)?