Witajcie, nie złamało mnie (czosnek i grzybowa), osobno skonsumowane, miód i mleko. Popijałam ratafią w herbacie.
Chciałam opowiedzieć o historii domu i ogrodu. O tym, że ona trwa, że dzieje się ciągle tak samo lub podobnie, że specjalności moje (racuchy z jabłkami, szarlotka, drożdżówka) były też specjalnością Franciszka (poprzedniego właściciela, p. wpisy powyżej), że ogród rodzi to samo, dom też jest miejscem spotkań i wizyt, bo zawsze komuś jest "po drodze". Jest piec ten sam w kuchni. I ciągle pojawia się znienacka ktoś (ale już coraz rzadsze to wizyty), kto już kiedyś tutaj bywał.
Zobaczyliśmy dom z mężem w lutym 2001 roku. Tak wyglądał:
Na akwarelach Franciszka tak się prezentuje (zdjęcie czarno-białe stare z akwareli):

.
Przez Ziemię Kłodzką przeszła powódź w 1997 roku; dom jako jedyny w okolicy nie był zalany (inaczej już by go nie było) ale na pierwszym zdjęciu widać, jak górski strumień zrobił sobie koryto obok.
Tak wyglądały zabudowania gospodarskie i domy w okolicy, 4 lata po powodzi.
Jeszcze w 2001 roku mieliśmy drogę gruntową.