Ja mam różę Kent i bym nie polecała - teraz już bez liści w ub roku tez chorowitka straszna. Masz na liście white cover - ta różą Viva się zachwyca i poleca każdemu - też się zachwyciłam ponoć kwitnie non stop.
Widzę tu milowe zmiany - przyjdę na spokojnie - ciekawi mnie impuls do zmiany zielnika - to był jak dla mnie znak firmowy - zmiany mnie nie dziwią zwłaszcza w ogrodzie ale przy tej aż syknęłam i od razu pomyślałam o innym ogrodzie Great Dexter /zmiana rożanki na..palmy/. Dzieje się i to najważniejsze.
Lecę dalej dziubać bo idzie mi baaaardzo wolno - mój wątek zamknięty do czasu aż spadnie deszcz.
No to nieźle namieszałam bo pamiętałam że róża którą kupiłam to Kent - muszę poszukać rachunku, pokażę zdjęcia bo może mam coś innego.
Czytałam że jest bardzo odporna no i widziałam u Vivy a nie pomyślałam że to ta sama co mam.
Dzień teraz coraz krótszy ale jeszcze długi - będą długie wieczory na przmyślenia.
Pracowity w ogrodzie to dopiero będzie.
Zestaw prac jesiennych do wykonania do października:
- zbudować nowe kompostowniki, bo 2 "stare" (z zeszłego roku, choć wielkie dł. 4.80 mb) pękają w szwach;
- zlikwidować rozsadnik pod wierzbą i przy wjeździe oraz uporządkować pewien mordor przeznaczony na malinowy chruśniak i jeżyny (czy mogą rosnąć koło siebie, ktoś wie?);
- pozbyć się kamieni i resztek oraz zagospodarować ziemię odzyskaną (do przesiania) na nowe trawniki. Założyć 2 trawiaste ścieżki;
- wykonać korektę nasadzeń po granicy łąki narcyzowej (eM. ładnie wytyczył), łąke skosić i nawieźć po całości kompostem po dosadzeniu narcyzów;
- obsadzić różankę po zielniku (jeszcze wyrzucić z niej kilkanaście lawend):
Jakbym dostała skrzydeł!
Moje eksperymenty:
wiosną wysiałam jeżówkę pallidę (bladą) do skrzynki. Na początku czerwca wysadziłam, gdziekolwiek, żeby mieć na oku i podlewać. Trafiła na świeży żywopłocik cisowy.
Teraz wysadziłam na miejsce docelowe. Takich ładnych sadzonek jeszcze nigdy nie miałam.
I ślaz mauretański pięknie wyrósł, 30 sadzonek posadziłam, z resztą nie wiem, co zrobić, wysiałam wszystkie nasiona, po co aż tyle?
W lecie zasypałam znaczny ubytek w trawniku kompostem (mając nadzieję na lepszy start trawy), podlewałam i co mam? Trawnik dyniowy, bo eM powiedział niech rośnie. Ciężki jest los ogrodnika.
Ale żeby nie było, dynie mam już dzięki Lejdzie (moja makaronowa to ta mała):
To jeszcze z opowieści. Otóż ten olszewnik Wallicha to - choć baldaszkowy jest - prawdziwie potężna roślina. Rosnący za nim tojad Carmichaela jest szczuplejszy ale góruje wzrostem.
Rozpisuję się o nim (delektuję), bo nie wiem, czy przezimuje (ma z tym ponoć problemy, mam go dopiero 3 sezony i nie wiem, czy w ogóle nie jest krótkowieczny).
Od 3 albo 4 lat łapie grzyba. Pierwszy rok po przesadzeniu (podzieleniu) jest ok a potem w kolejnych latach już jest brzydka. Nie chcę jej już dogadzać, nie stanowi jakiegoś "łał" kompozycyjnego w moim wiejskim ogrodzie. Wygląda jakby się kisiła we własnym variegatowym sosie.