Sąsiad (po siedemdziesiątce) wszedł na powiązane drabiny i naprawiał dach obory (trzyma w niej owce). Pomyśleć, że dawno temu na całej połaci dachu był łupek. Dawne czasy i dawna sztuka rzemieślnicza, nie wrócą.
Kurcze, on ten piękny łupek ceruje blachą?
To nie tak, że dawna sztuka rzemieślnicza nie istnieje. Ona jest po prostu mało dostępna cenowo dla przeciętnego sąsiada z oborą.
Jolu, kompostu nie przykrywam. To jest ta moja glina z perzem w gorącej pryzmie (na wiosnę utworzona, przekładana słomą, zieloną trawą i świeżym guano gołębim).
Już można z niej korzystać. Ładnie się kroi i rozpulchnia.