Naparstnice rosły sobie same nad dawnym strumieniem. Potem już się nie rozsiewały same, bo brzegi strumienia się osuszyły. W lipcu wysiałam z innymi i one nie wzeszły w ogóle. Ale nic straconego, ponowię próbę w przyszłym roku.
Co do hortensji, mam też taką (NN), która kwitnie ledwo jednym kwiatem. Jakaś wrażliwsza i spowolniona, Unique chyba się nazywa. Generalnie ich kwitnienie uwarunkowane było/jest podłożem (dałam mnóstwo przerobionego obornika, kompostu, ziemi rodzimej - w tym miejscu jest ił i torfu kwaśnego niewiele) i wody nie żałowałam. No i krety tych nie podryły, bo inne to niestety dochodzą do siebie po nierównej walce.
A ławeczka jest z widokiem na pasiekę i ja naprawdę na niej przysiadam, wierzcie mi.
A na koniec róża 'Louise Odier' - pierwszy rok u mnie. Absolutna piękność.
A świecznica 'Brunette' jeszcze nie kwitnie. Bardzo chucham na nią. Bo to pamiątka z podróży.