Dziś przeniosłam też wierzby mandżurskie z rabaty przy bramie - 3 sztuki i 1 szt, która rosła obok domu (najmniejsza).
Zaczęłam wykopywanie od najmniejszej wierzby z rabaty przy bramie. Poszło sprawnie, pomyślałam sobie, że to będzie prosta sprawa

.
O jakże się myliłam

.
Druga wierzba stawiała opór (długie korzenie, a nie chciałam ich ciąć, więc odkopywałam). Ale po dłuższym czasie się udało.
Trzecia, największa wierzba, (wysokość Ok. 2,5 metra, 2 metrowa korona, wielopienna) prawie mnie pokonała. Ponad godzinę walczyłam z wykopywaniem. Miałam chwile zwątpienia, serio

.
I tak musiałam uciąć jej jeden korzeń, bo akurat szedł w dół, a nie chciałam dokopać się na drugą półkulę

.
Ostatnia (najmniejsza z nich wszystkich) wymagała 2 minut pracy.
Później „tylko” wykopałam dołki i doły. Posadziłam wierzby i mam nadzieję, że cały ten trud nie poszedł na marne i będą żyć

.
Na rabacie przy bramie zostały mi leje jak po bombach

. Jutro będę tam działać.