Takie sadzenie na efekt w pierwszym sezonie uważam za kardynalny błąd. Tak robią czasem firmy ogrodnicze dla efektu, u siebie lepiej tego nie praktykować biorąc pod uwagę, że roślina z każdym rokiem nabiera masy i potrzebuje miejsca. Do tego sadząc w jeden dołek dwie trzy jeśliby jedna okazała się chora padną wszystkie bo się zarażą od razu. Sadzenie i przesadzanie to stres dla rośliny zawsze, a to oznacza większą podatność na choroby wszelakie.
Basiu, jestem z nich bardzo zadowolona . Niczym nie nawoziłam, bo zwyczajnie nie ogarniam całości . Ale chyba lubią „patelnię” , tam cień jest tylko późnym popołudniem.
Sylwia, masz rację. Ja pisałam o miejscu dla korzeni, a nie pomyślałam o czymś ważniejszym, o ewentualnej chorobie.
Dziewczyny, moje hortensje Limelight w pierwszym sezonie po posadzeniu są całkiem całkiem, spodziewałam się dużo słabszych efektów. 60-70 cm i po 7-8 pędów z pąkami na prawie każdej. Za rok nie będzie między nimi miejsca. Sadzone co 1.10. Sylwia, masz rację.
A widzisz Sylwio, intuicja mnie nie zawiodła, bo u siebie nie praktykuję takiego sadzenia, choć nie ukrywam, że w przypadku hortensji zastanawiałam się nad tym. Kupiłam jednak ładne, ukorzenione dobrze sadzonki i może dlatego. Czytałam jednak tu i ówdzie o tym i stąd moje pytanie. Ale to bardzo rozsądne, co napisałaś.