Basiu, czułam

. Za pierwszym razem chciałam zejść już za bramą

. Pierwsza jazda to adrenalina na maksymalnym poziomie (wcześniej też jeździłam jako pasażer, ale to było w czasach licealnych

, wtedy byłam odważniejsza), zwłaszcza jak nas jakiś TiR wyprzedzał (te podmuchy wiatru..). A eM był trochę głuchy na moje prośby „wolniej”

, ale przeżyłam. Za drugim i podczas kolejnych razów było już lepiej. Mogę czasami się przejechać, bardziej, żeby zrobić przyjemność eM, niż dla mnie

. Wolę 4 kółka (i bardzo lubię jeździć)

.
Buty i kurtka jeszcze nie były wypróbowane. Ostatnio eM dużo pracuje, czasu trochę brak. Ale za chwilę będę je zakładać „do miasta”

.