Rabata z misą właściwie ukończona. Teraz czekam na zagęszczenie się. Chociaż już teraz widzę że chyba za gęsto nasadziłam

Korci mnie żeby policzyć rośliny jakie tam upchnęłam. Może, w jakiejś wolnej chwili...
Gatunkowo nie jest bardzo dużo: hakone, żurawki, cisy, rdesty, brunnery, Carexy, bodziszki, derenie, klony, sumak, żywokost- niestety coś go zjada niemal do zera, paprocie i naparstnice. A, i hosty, i rutewki. Nooo, jednak się trochę nazbierało
Z różnych stron, pod różnymi kątami, bo jestem z niej bardzo dumna. Nawet nie sądziłam że dam radę w jeden sezon.
No i oczywiście zaczęłam już kolejną rabatę. To będzie ostatnia już w głąb lasu. Dalej już tylko górka służąca jako wybieg dla psów. Na tym kończę obsadzanie, choć eM podchodzi do tych zapewnień sceptycznie. Zwłaszcza że nastąpiły zaraz po tym jak się zarzekałam że ani jednej doniczki w tym sezonie już nie przytargam. Po czym przyjechały koleżanki, udałyśmy się na spontaniczne zakupy a ja przytargałam 30 doniczek.... Bez komentarza...