Judith
20:31, 06 kwi 2022

Dołączył: 23 lis 2017
Posty: 12307
Przy tarasie jest sobie rabata. Wzdluz jednego boku tarasu rosną roze (o których wiem tylko, ze sa czerwone
), rozplenice, tulipany i jeden samotny liliowiec. W poprzednim sezonie uświadomiłam sobie absurdalność miejscówki liliowca - wszak to miejsce należne było kolejnej róży!
. Powstał pomysł - liliowiec idzie precz, na jego miejsce pojawi sie polecana przez Martkę róża Ascot.
Wzdłuż drugiego boku tarasu jest wąska rabata z lawendami, z kamykami w roli ściółki. W zeszłym sezonie spojrzałam na całość krytycznym okiem, ale refleksja nad zmianami tylko mignęła.
To tyle tytułem wstępu
. Teraz przechodzimy do istoty opowieści
.
Od forumowej koleżanki dostałam 3 róże Piano (dziękuję, Martka!
). Dla jednej miejscówka była oczywista, zaś dwie kolejne były idealnym przypomnieniem zapomnianej refleksji nad zmianami całego otoczenia tarasu
.
Róże musiały przeczekać w garażu zimową wiosenną aurę, ale dzisiaj (wreszcie!!) pogoda sprzyjała ogrodowej tyrce. Szkoda tylko, ze musiałam na nią czekać do godziny 17.00
.
Wyznaczyłam zarys zmian (w czerwonym kółeczku: liliowiec):
Liliowca przesadziłam do kolegów, żeby nie czuł sie samotny. Posadziłam jedna z trzech róż (róża w kółeczku poniżej
) i zaczęłam ryć. W pewnym momencie maz zapytał przez okno z mieszanina troski i ironii (z przewaga tego drugiego) czy mi nie przynieść lampki-czołówki
. Dowcipny taki
.
Efekt póki co jest taki. Jutro jadę dalej - dwie roze czekają! Najgorsze będzie wybranie kamieni.
EDIT. Na drugim zdjęciu widać końcówkę zraszacza, który maz już raz przesuwał, żeby oddalić od róż. Teraz trzeba będzie go znowu przesunąć. Ciekawa byłam reakcji małżonka na tę nowinę. Nastawiałam sie na marudzenie i konieczność argumentowania (logicznego i rzeczowego rzecz jasna
). A on powiedział „dobrze, nie ma problemu”!!! No i co z takim zrobić? - ja sie bojowo nastawiam, a mi sie tu oręże z rąk wytrąca!


Wzdłuż drugiego boku tarasu jest wąska rabata z lawendami, z kamykami w roli ściółki. W zeszłym sezonie spojrzałam na całość krytycznym okiem, ale refleksja nad zmianami tylko mignęła.
To tyle tytułem wstępu


Od forumowej koleżanki dostałam 3 róże Piano (dziękuję, Martka!


Róże musiały przeczekać w garażu zimową wiosenną aurę, ale dzisiaj (wreszcie!!) pogoda sprzyjała ogrodowej tyrce. Szkoda tylko, ze musiałam na nią czekać do godziny 17.00

Wyznaczyłam zarys zmian (w czerwonym kółeczku: liliowiec):

Liliowca przesadziłam do kolegów, żeby nie czuł sie samotny. Posadziłam jedna z trzech róż (róża w kółeczku poniżej



Efekt póki co jest taki. Jutro jadę dalej - dwie roze czekają! Najgorsze będzie wybranie kamieni.

EDIT. Na drugim zdjęciu widać końcówkę zraszacza, który maz już raz przesuwał, żeby oddalić od róż. Teraz trzeba będzie go znowu przesunąć. Ciekawa byłam reakcji małżonka na tę nowinę. Nastawiałam sie na marudzenie i konieczność argumentowania (logicznego i rzeczowego rzecz jasna


