Ewo przepraszam że niezbyt często zagladam ale nie mogę się wyrobic.To samo dotyczy innych. Więcej jest teraz pracy w domu i ogrodzie a i rodzinne sprawy mnie absorbują wiec mało bywam u innych . Pozdrawiam serdecznie.
Wywaliłam osiem krzaków róz moze by którys przezył ale takie byle jakie u mnie i tak sa bo ziemia dla nich nie najlepsza to jeszcze zmarzniete będą. Wywaliłam i juz i postanowiłam pomału wycofywac się z róz. Jak długo wytrwam w tym postanowieniu nie wiem ale obraziłam się na nie bo kilkanaście taczek ziemi na jesieni nasypaliśmy a one i tak zmarzły.U mnie bardzo pochmurno , 7 stopni na plusie i czasem drobniutki deszczyk kropi ale tylko taki by z ogrodu wygonic a nie podlac ale moze jeszcze popada.Przełóż oprysk na pewniejszy dzien bo jak deszcz zmyje to i tak nic z niego.
Bogdziu, ja też do Ciebie jako ornitolożki...
wczoraj znalazłam takie jajo... w takim stanie, ale oznaczyłam, to najprawdopodobniej jajo drozda śpiewaka...
nie pisałabym o tym, ale dodaję to jako uzupełnienie postu Irenki...
oczywiscie, mogę zaraz usunąć...tylko napisz czy tak zrobić
Nie usuwaj super że wkleiłas bo znów cos ciekawego jest no i dobrze mówisz to było jajo drozda.Fajnie jak wszyscy przynosimy takie ciekawostki. Bardzo Ci dziękuję.
Bożenko, o dzisiejszej rannej historii muszę napisać u ciebie
Przyjechał syn, poszedł na ogród i za chwilę woła ojca, a ja na górze w sypialni szykuje się do pracy; woła tata, chodź ratować ptaszka, bo zaraz Dżaga go złapie; ptaszek młody, nie umie fruwać, więc udało się go wziąć na ręce i przenieść w bezpieczne miejsce ale mieliśmy frajdę i radochę!
a ptaszek Bożenko wyglądał tak; dosyć duży, pomarańczowy dziób, łapki brązowe, taki puchaty, napuszony, pióra brązowe i białe cętki i dość duże szpony; co to może być? a ja jak zwykle bez aparatu i cała akcja nie uwieczniona i byłoby prościej rozszyfrować
To pewnie drozd ale jestem bardzo zdziwiona że już są młode które wychodza z gniazd bo jest na to za wczesnie ale u Was cieplej to i ptaki pewnie wcześniej gniazda zakładają. U mnie kiedys takie młode wyfrunęły zrobiłam im zdjęcia jak były na trawie i nic się nie działo a jak chciałam wziac na ręce by położyc wyżej bo bałam się żeby je koty nie zjadły to obydwa dorosłe ptaki dosłownie rzuciły się na mnie tak że musiałam uciekac, ale to tylko raz sie tak zdarzyło.To najbardziej trudna dla ptaków sytuacja bo kotów wszędzie pełno.
Chyba dobrze rozszyfrowałaś, Wojtek szukał w necie, nie był pewny ale mówi, że cóś takiego chyba, a teraz wiemy sąsiadka ma koty, ja te łapaczkę, więc całe szczęście, że dalej od nich ale jednak bliżej rodziców; twoja historia tez niesamowita;
u nas dziś ciepło, ale teraz już zaczyna się chmurzyć, chyba będzie lać, to nie zrobię rh tego oprysku z florovitu a jak u ciebie? o różach poczytałam u Ewy - poczekaj, nie wywalaj
Wywaliłam osiem krzaków róz moze by którys przezył ale takie byle jakie u mnie i tak sa bo ziemia dla nich nie najlepsza to jeszcze zmarzniete będą. Wywaliłam i juz i postanowiłam pomału wycofywac się z róz. Jak długo wytrwam w tym postanowieniu nie wiem ale obraziłam się na nie bo kilkanaście taczek ziemi na jesieni nasypaliśmy a one i tak zmarzły.U mnie bardzo pochmurno , 7 stopni na plusie i czasem drobniutki deszczyk kropi ale tylko taki by z ogrodu wygonic a nie podlac ale moze jeszcze popada.Przełóż oprysk na pewniejszy dzien bo jak deszcz zmyje to i tak nic z niego.
Przekładam czytam o tych różach, ze mimo takiej miłości nie chcą się odwdzięczyć, to aż się boję, czy u mnie tak z rh się nie skończy, oby nie; róże chyba są bardziej wymagające i oczywiście pozostaje kwestia ziemi; u ciebie powstał specyficzny klimat i za to bujają rh; poza różami jest dużo ładnych kwitnących roślin, np. budleja, masz Bożenko?
pogoda juz zupełnie pochmurna, ale nie wiem czy poleje, czy tak jak u ciebie kapanie; wolę raz a konkretnie a potem słońce
miłego wieczoru, zajrzę jeśli nie będę na ogrodzie
Bożenko, dzięki, że często wpadasz do mnie i troszczysz sie o mojego rh. jeśli już go nic nie uratuje, to kupię nowego. Obawiam się, że on był chory od początku, bo wyglądał na chorego. Dostałam go od koleżanki, która zamierzała wyrzucić.Zrobię w tym roku wszystko co mogę jeśli sie nie uda, to trudno - to tylko jeden rh
Bożenko, dzięki, że często wpadasz do mnie i troszczysz sie o mojego rh. jeśli już go nic nie uratuje, to kupię nowego. Obawiam się, że on był chory od początku, bo wyglądał na chorego. Dostałam go od koleżanki, która zamierzała wyrzucić.Zrobię w tym roku wszystko co mogę jeśli sie nie uda, to trudno - to tylko jeden rh
On nie wyglada tak źle żeby az tak myślec ale chcę Ci zwrócic uwagę na niektóre sprawy żebys nie miała z nim problemów więc nie denerwuj się że się wtrącam, chyba że nie chcesz to nie będę.
U mnie dziś była prawdziwie wiosenna pogoda..i opryskałam rh... Chorego rh M nie dał wyrzucić..i wydarł mu dziurę jak dla zdrowych i przesadził w inny mikroklimat..... Jak tego rh nie doceni...to się podwójnie na niego obrażę
Bogdziu, byłaś u mnie, dziękuję, ale akurat po twoim poście ptaszki wstawiłam. Podglądnij proszę w wolnej chwili. Nie pali się.
Naprawdę wyrzucasz róże?! A ja chciałam zacząć je uprawiać.
Wyrzucam bo marzną a wogóle to mnie denerwują bo strasznie dużo przy nich pracy przez cały rok a potem zima zmarzną i cała robota na nic, nie mówiąc już o podrapanych rękach , ciągłych opryskach i obsypywaniu na zimę ziemia której nie ma skąd brac. Jak posadzę byliny będę miała spokój z tym wszystkim.Nie wyrzucam ich wszystkich od razu a prawdę mówiac nawet w tym roku sporo dokupiłam ale wiecej już kupowac nie będę i jak bedą stopniowo wymarzały to nie kupie już nowych.trudno.
U mnie dziś była prawdziwie wiosenna pogoda..i opryskałam rh... Chorego rh M nie dał wyrzucić..i wydarł mu dziurę jak dla zdrowych i przesadził w inny mikroklimat..... Jak tego rh nie doceni...to się podwójnie na niego obrażę
Nie sadż nowych th w miejscu gdzie rosły chore bo te choroby przechodzą na nowe, chyba że wyrzucisz starą ziemię całkowicie.No może będzie rósł i doceni że dostał szansę. Mnie się już zdarzało że beznadziejne wyszły z kryzysu i dobrze rosną . Jak byłaś jednego Ci pokazywał mój M i był strasznie dumny że teraz dobrze rośnie.