Dziewczyny, dzięki za wszystkie wpisy i podpowiedzi
Jestem takim typem, który "wypadnięcie" drzewa czy krzewu bardzo przeżywa

No bo jak to? Posadzone prawidłowo, podlewane, dopieszczane, podziwiane, rosło rok, dwa, trzy a nagle nie ma??? Trudno mi się z takimi stratami pogodzić, szczególnie w sytuacji gdy roślina miała jakieś "zadanie specjalne". Rozjaśnić, przesłonić, etc.
Zatem opcja, żeby posadzić za Jordana "cokolwiek" nie za bardzo wchodzi w grę, przy tym moim podejściu.
To akurat miejsce (po Jordanie) nie skłania mnie do podjęcia ryzyka, że coś tam albo urośnie albo padnie. Tam ma coś rosnąć i tyle w temacie
Przejrzałam wszystkie propozycje, na liście są (kolejność przypadkowa):
- ligustr vicaryi
- trzmielina oskrzydlona (akurat mam i była planowana do zmiany miejscówki)
- miłorząb
- buk Mercedes
- brzoza golden treasure
- brzoza trost dwarf
- choina gentsh white
- sambucus lemony race (trochę mnie te 2 metry wszerz przerażają)
Chyba o niczym nie zapomniałam
Muszę popatrzeć co jest dostępne na żywca, zakup przez neta mi jakoś średnio pasuję w tym akurat przypadku.