Obiecałam przepis na najlepszy (chociaż to pewno rzecz indywidualnego smaku

) na świecie sernik z brzoskwiniami dla Basi, piekę 2-3 x w roku bo dosyć pracochłonny jest, więc zaczynam:
korzystam z blaszek 26/40 albo 22/30 wtedy jest wyższy, albo i 2 długie podłużne, używam papieru do pieczenia.
Ciasto na dno, powinno być jak plastelina, jeśli kruszy się w rękach (zależy od zawartości tłuszczu w tłuszczu

a z tym różnie bywa) dolewam troszkę tłustej śmietany. Robię kulki bo łatwiej mi wyściełać i ugniatać je na blaszce:
1 kostka (250g dodaję kawałek z drugiej kostki potrzebnej do masy twarogowej) lekko rozpuścić, dodać 5 żółtek (białka zostają do piany) + szklanka (ja dodaję 2/3) cukru, tu miksuję + 2 łyżeczki proszku + 3 szklanki mąki pszennej - tu już wyrabiam ręcznie.
Ze 3 nieduże balaski ciasta wkładam do zamrażalnika. Blaszka z dnem wyścielonym ciastem czeka sobie.
Teraz przygotowuję resztę:
odsączam na durszlaku owoce z 2 puszek z brzoskwiniami w zalewie (odwracam "do góry brzuchem" żeby obciekły))
Masa twarogowa:
3/4 kostki tłuszczu (używam masła , można oczywiście margarynę) lekko rozpuścić, dodać 2 żółtka (2 białka ubić osobno) + 40 dk cukru pudru + suchy budyń waniliowy (taki na 1/2 l mleka) + cukier waniliowy albo olejek (dodaję pomarańczowy) + wiaderko twarogu (Maluty najlepszy, twardy, bez zbędnych dodatków, ale oczywiście można inny)
Miksuję całość mieszadłami na koniec dodaję pianę z 2 białek. Masa twarogowa gotowa, wykładam na przygotowaną i wyklejoną ciastem blaszkę.
Na to przekrojone na pół brzoskwinie (na poprzedniej stronie zdjęcie) na to wykładam ubitą pianę z 5 białek z dodatkiem 1 szkl cukru (używam 2/3) z łyżką mąki ziemniaczanej. Najpierw ubijam same białka później dodaję stopniowo resztę.
Wyjmuję z lodówki zamrożone balaski ciasta trę na tarce o dużych oczkach i rozkładam równomiernie na białkach.
Piekarnik najpierw nagrzany do ok 180 °C piec ok godzinę, sprawdzam po 50 min jak ładnie upieczony bursztynowy, to dobry - smacznego.