Agatko, dziękuję

Jestem z siebie dumna, że tak zagaję
Posadziłam 17 (słownie - siedemnaście) roślinek, ale najpierw 2 dni stoczyłam walkę z pięknym ale zbyt agresywnym fioletowym barwinkiem, miał kilkumetrowe rozłogi, nawet ciężko było go wykopać. On jest świetny gdzieś w ograniczone miejsca, wzdłuż drogi, pod drzewami, ale w moim niedużym przedogródku zagłuszał inne rośliny, za to mam go na skarpie z zachodniej strony domu, tam jest w ograniczeniu i jest ok
Już miałam nic nowego nie kupować, podobnie jak Grażynka

bo jeszcze tyle do posadzenia, a zauroczyła mnie hortensja z Lidla i uległam. W ogóle jakaś uległa się zrobiłam
w porannym świetle, po lewej oczko, czapla nadal się pasie, równolegle będę tworzyła rogala. Chyba pozazdrościłam Koleżankom Rogalowym (jakaś Partia Rogalowa może? Ostrzegam będę prezesem, kota już mam, a właściwie 5):
rogal - rabata będzie łączył tą wysepkę po prawej i dochodził do floksów i tam zrobię pergolę a w środku ławeczka znajdzie wreszcie swoje docelowe miejsce:
No i po co mi było to Ogrodowisko? Zamiast robić rogala, trzeba było sobie go kupić, z jagodami i zjeść, uwalić się (że tak elegancko się wyrażę) na leżaczku z książką i sobie LEŻEĆ a nie tworzyć rogala i kupować nowe roślinki

brudzić sobie paznokietki, donaszać tiszert po synku, nosić czarne (dla niepoznaki) dresówki, stare kroksy i grzebać i grzebać w tej ziemi