Tradycyjnie bardzo ciekawa wymiana zdań. Wbrew pozorom jestem zdania, że warto o tym pisać, bo nie wszystko dla wszystkich jest oczywiste.
Zawsze jak czytam o pryskaniu czymś na coś jestem w rozterce, bo ja niczym nie pryskam i wznoszę modły, żeby rośliny mi nie padły. Nie znam się i uznaję, że skoro rośliny dzikorosnące radzą sobie bez oprysków, to u mnie też tak muszą, albo zginą

Trawnik mam zachwaszczony, zupełnie niepokazowy, ale jak raz daliśmy jakiś chwastox czy coś takiego, to miałam wrażenie, że więcej martwych piskląt znajdywałam. Może to przypadek, ale uznałam, że chrzanię chwasty, ptaków szkoda. No ale ogród w związku z tym kompletnie nie ogrodowiskowy.
Boli mnie też przekonanie, że w Polsce to zaścianek i ludzie pozbawieni świadomości. Piękne i ekologiczne ogrody są wszędzie, tworzone przez ludzi różnych nacji.
Z tego co wiem (gdzieś słyszałam albo czytałam, może w internecie

) średnie zużycie nawozów w uprawach “przemysłowych” w Polsce jest jedne z niższych w Europie, więc wbijanie Polski i Polaków w buty uwstecznionych nie bardzo się broni.