Lucy, również trzymam za Ciebie kciuki

I ja głos TARci popieram. Bierz co ważne, popierdółki olej

Kochane moje, dla mnie każda roślina cenna... sentymentalnie głównie.
Wczoraj wykopałam część piwonii, irysów i liliowców. Tak 3/4. Przyczepa wyglądała tak:

A dodam, że przyczepa ma 4 metry długości.
Nie było mniejszych w wypożyczalni. Strasznie się namęczyłam wjeżdżając nią tyłem na podjazd do rodziców.

Skąd ja tyle tych peonii nazbierałam???

Na razie działam sama. Ale do większych okazów będzie pomoc w osobie kolegi ex-m.

Brawo Ty! Ogrom roboty wykonałaś

Lucy, brakuje mi wyobraźni
Jak Ty sobie z tymi wykopkami radzisz?

Daga, jakoś idzie. Szło by o wiele szybciej, gdyby ogród był bardziej zadbany, a tak to często muszę najpierw wyrwać chwasty (nie było komu pilnować na bieżąco, to nawłocie szaleją), a dopiero potem kopać.

Ale wykopuję, wrzucam karpy do wózka ogrodowego albo na taczkę i jak mam pełne, to jadę do przyczepki i układam. Nie bawię się akurat z tymi roślinami w sadzenie do doniczek, im nic nie będzie.

Natomiast inna sprawa, to fakt, ze pomieszane będzie wszystko, ale to nic. I tak taki był mój ogród, delikatnie rzecz ujmując, chaotyczny trochę. Jeśli potem się okaże, że coś się będzie bardzo gryzło, to najwyżej stetrisuję.

Teraz mi trochę pomiesza szyki ten niż, Boris, podobno w sobotę ma padać po południu. Najwyżej wcześniej skończę...

tulucy napisał(a)

Kochane moje, dla mnie każda roślina cenna... sentymentalnie głównie.
Wczoraj wykopałam część piwonii, irysów i liliowców. Tak 3/4. Przyczepa wyglądała tak:

A dodam, że przyczepa ma 4 metry długości.
Nie było mniejszych w wypożyczalni. Strasznie się namęczyłam wjeżdżając nią tyłem na podjazd do rodziców.

Skąd ja tyle tych peonii nazbierałam???

Na razie działam sama. Ale do większych okazów będzie pomoc w osobie kolegi ex-m.

Masz na myśli wjeżdżanie nią tyłem z wykorzystaniem samochodu? Bo chyba nie pchałaś tego ręcznie?
Przewiozłaś to i od razu sadzisz do gruntu?

Marysiu, tak, samochodem oczywiście. Ale taki długi zestaw dla mnie nowicjuszki to było mega wyzwanie.

Na razie musiałam zadołować. Kłącza i karty powinny to znieść, zwłaszcza że już nie jest gorąco i do tego pada.

Oczywiście deszcz jest potrzebny, ale wykopki dzisiejsze odwołane, a jutrzejsze też stoją pod znakiem zapytania.

Pojadę tam rano i zabiorę co się da do dużego samochodu mojego ojca. Może na dwa, trzy kursy...

Dubelek