Byly w cenach 16-25 zł. Ale bardzo mało wystawcow je mialo. Duzo wrzosow i jezówek. Liczyłam na zurawki - zero. Krolowaly wrzosy, rozplenice, miskanty, hakonechloe i hotrensje. Podjechalam dosłownie na godzinke po drodze na zakupy. Praktycznie obieglam tylko, za bardzo sie nie zatrzymywalam. Wzielam na szybko co mi wpadlo w oko. Najbardziej ciesze sie z klona Shirazz i Adiantum

TARcia, Ty "jeżowa" Dziewczyna, a sporo osób tu zagląda, więc u Ciebie napiszę, wiem, że się nie obrazisz.
Jest jeden dzień do końca zrzutki dla pana Jerzego od jeży:

https://zrzutka.pl/amtuav

Wiem. Ludzie potracili dorobek całego życia. Trzeba im pomóc (dyskusję w Sylwiowym wątku czytałam, nie wypowiedziałam się bo do tematu pomocy poszkodowanym wszelakim podchodzę zbyt emocjonalnie).

Wiem, że pomoc ludziom powinna być na pierwszym miejscu, ale zwierzaki też są poszkodowane.
Mnie historia i działalność Pana Jerzego wzrusza.
A w tym przypadku każda nawet najdrobniejsza darowizna może mieć znaczenie. I dla tego człowieka i dla jeży. Minimalna wpłata to 20 zł, tyle co dwie gałki lodów czy kawa na mieście.

EDIT: nie ma granicy wpłaty minimalnej.

Juz u Hani zaraz na poczatku powodzi wspominałam o Panu Jerzym (tu sa zalozone dwie zbiorki i juz sporo kasy wpłacone) i Kolczastym Gangu z Nysy (nota bene tam rowniez sa potrzeby a zrzutki nie ma) a Kolczasty ma bardzo duzo zaslug jesli chodzi o ratowanie jeży, wiec jesli ktos moze to prosze tez tam grosika puscic. Dziewczyna nie oglaszala zbiorki na pomoc po powodzi tylko comiesieczna na jedzonko ale widze, ze troche osob tez jej pomoglo, jednak przy rodzaju strat to kropla w morzu potrzeb wiec jezolubom polecam
zrzutka na kolczasty

Pan Jerzy był dzisiaj rano gościem radia Nowy Świat. Ze wzruszeniem opowiadał, że spotkał się z niesamowitym odzewem na prośbę o pomoc. Wszystkie jeżyki są zabezpieczone. Część z nich wylądowała nawet na wybrzeżu (Twoje okolice). Na odbudowę pomieszczeń azylu pan Jerzy zebrał 300 tysięcy. O swoich potrzebach wypowiadał się nad wyraz skromnie ("przeniosłem się na piętro i jakoś daję radę").

Wiem, jestesmy w stalym kontakcie przez grupe na fb
Kolczsty Gang bez szwanku wyszedl, lekkie podtopienie. Jeze moga wracac Ja teraz czekam na info od moich dwoch kolezanek pod Wrockiem. Tez sie boja co bedzie.

TAR napisał(a)

Liczylam na heuchery

A jakich żurawek szukasz?

Głownie zielone, limonkowe, pomaranczowe, toffi, jako rozjasniacze w ciemniejszych kącikach i czerwone na slonce. Nie mam cisnienia jesli chodzi o odmiany. Ostatnio kupilam Champagne, pieknosc zaczarowala mnie, od Joli April dostałam sadzonke Chantile tez swietna. Mam tez pare limonkowych od Ani z Żuław, porobilam juz z przybyszowych nowe sadzonki. No i powiem, ze mnie wsiąklo na zurawki, choc nigdy za nimi nie przepadalam

A wczoraj u nas nad bajorem zebralo sie co najmniej z 60 żurawi, juz od kilku dni sie nawolywaly i o 18-tej ruszyly na poludnie. Az mi lezka spłynala, no kocham te ptaszory jak nie powiem. Rano na pobliskim polu widzialm kolejna grupe bardziej liczna, pewnie tez przed weekendem odleci. Wielce prawdopodobne, ze ponownie nad moim domem. Jak jeszcze jutro rano beda to zrobie pozegnalne fotki, dzis aparatu nie mialam przy sobie.

Skąd Ty jestes? Bo mogę się podzielić.
Mam Citronelle (limonkowa), do kompletnego cienia, bo ją słońce przypala.



I Earth Angel, rzadka na razie odmiana, bo "bywnęła" w naszych szkółkach ponad 12 lat temu, a potem o niej zapomniano.
U mnie przetrwała do dzisiaj, bo na działkę wyeksmitowałam swego czasu (z braku miejsca). Ma obłędny kolor kwiatów koralowy.



No i hicior - żuraweczka Sweet Tea.

Mam też fioletową Blacberry Jam.

Piekne te zurawki wszystkie biore A Sweat Tea jest boska, mialam ja chyba w pierwszym ogrodzie.
Jak cos chcesz ode mnie to pisz. Teraz rozmnazam rozchodniki i chce rozmnożyc marcinka Ann Leyes - dla mnie najpiekniejszy z marcinkow