Po trochu każdego dnia, nie wyrabiam. Te bylinki upycham po prostu w wolne miejsca, a kiedyś będę z nich coś komponować. Najgorsze, że warzywka mi zarastają. Ech, za szybko chwasty rosną. A dziś jeszcze kurczaki straciły głowy i mam 10 szt. do przerobienia (bo my tylko swoje mięsko jemy, teściowie hodują, później harakiry - jak to się pisze?) I tak skaczę trochę tu trochę tam. Zaraz jak upapram ręce, to już nic nie będę pisać.

Na Queen nie byłam, ale ogólnie atmosfera koncertów to fajna sprawa.