Dziś podsłyszałam taką rozmowę na rynku: Podchodzi klientka do pani sprzedającej kwiatki (na tą chwilę na stoisku królują prymulki, stokrotki, bratki, wcześnie kwitnące byliny typu żagwin czy sasanka i trochę rozsad sałaty i kapustnych) i pyta kiedy będą pelargonie. Na to sprzedawczyni, że jeszcze za wcześnie, jeszcze muszą w szklarniach siedzieć. A klientka na to z pretensją w głosie: "Ale ja zawsze już na pierwszego maja sadzę do skrzynek!" Na to sprzedawczyni, że dopiero jest koniec marca, a pani "tak, tak, ale kiedy będą?"


Uśmiechnęłam się pod nosem, zabrałam rozsady sałaty i poszłam rozbawiona. Zajechałam do brico, wychodze na ogród, a tam... pelargonie, surfinie, bakopy, petunie... nawet wilczomlecz Diamond Frost był, ale miał kartkę z napisem "MGIEŁKA", he he. Już mi nie było tak do śmiechu z tej pani na rynku. Zwariowała ta wiosna razem z ludziskami.