Nadusia już drugi rok chodzi do przedszkola, też jest zadowolona , chętnie rano wstaje i nawet w niedzielę by szła .
Po części wiem co przeżyłaś, nie wiem, co się stało, ale się stało. A mój Dawidek dwa lata temu spadł nam na wczasach ze schodów, miał krwiaka i pękniętą czaszkę, wiesz.. jak sobie tylko przypomnę te chwile to mam łzy w oczach .
Lekarze nie dawali nam większych nadziei, że dziecko będzie całkiem zdrowe..
Ale on jest dzielny chłopak i wyszedł z tego .
Za to teraz jak widzę drewniane schody.. to z daleka już go trzymam za rękę, wszystko mam przed oczami...
Ja w zimie z domu nie wychodzę jak nie muszę , tym bardziej podziwiam za te spacery .
Zaraz bym zamarzła, mam słabe krążenie i od razu mróz łapie mi i dłonie i stopy.
Wolę uchylić sobie okna w domu i poćwiczyć .
I też czekam na wiosnę .
Pozdrawiam ciepło :*
U Ciebie to samo?
Aż nie wierzę, śmierć szybko w tym roku zaczęła zbierać swoje żniwo .
Heidi już nie mam, przeżyła spokojnie dwie zimy, więc myślę, że zimuje jak i większość róż. Ale za to załatwił mi ją pies w lecie bo za bardzo lubił się przy niej załatwiać .
Z jasnych róż poleciłabym Larissę, Aphrodite lub MarieTheresie, jeżeli wyższą, większą to Clair R., Souvenir de Baden-Baden lub angielkę Heritage. Może jeszcze rabatową Natashę Richardson
Porządkuję zdjęcia w miarę wolnego czasu, znalazłam właśnie kilka energetycznych ujęć, prawie na ten zimowy czas
Pewnie część z nich już tu wrzucałam, ale nie pamiętam kiedy i które
Moje niedościgłe marzenie! Mieć cos takiego
[
Celinko, pewnie jeszcze w tym roku będzie spełnione