Czyli o zakupach juz było, to teraz o cięzkiej pracy. KIlka godzin sobie spokojnie pograsowałam po ogrodzie dzięki temu, że mój mąż dzielnie się dzieckiem zajmował. A oto co udało się zrobić.
Najpierw skończyłam przygotowywanie stanowiska dla trzech rododendronów - Red Jack, Cum. White oraz mój odratowany nn, który całkiem juz dobrze wygląda po zimowej hibernacji. Wybrałam jakieś 15 cm gliny, a w to miejsce wsadziłam ok.30 cm mieszanki gliny, torfu, przekompostowanej kory i obornika. Stanowisko wystaje ponad poziom ok.15 cm, żeby się rododendrony nie musiały bić z bukami i jabłonką o jedzenie. Czekam już tylko na dostawę siarki z Polski, dosypię trochę do tej mieszanki i będę sadzić! A stanowisko wygląda tak:
Kostka brukowa służy tylko do oznaczenia granicy, ale niedługo zniknie. Za stanowiskiem widac buki. To też dzisiejszy sukces. Taki mały żywopłot bukowy stoi wzdłuż kawałka granicy z sąsiadami. Jednak w tym miejscu stanie nowa komórka na narzędzia i ten żywopłot będzie widoczny już tylko od strony sąsiadów. Więc wykopaliśmy 3 sztuki i przenieśliśmy na tyły rododendronów. Będą dla nich chyba niezłym tłem, a poza tym zakryją kompostownik, który tam własnie stanie. Mam nadzieję , że się przyjmą w nowym miejscu.
Został też wykopany wielki dół pod dwie hortensje i tez już tylko czeka na siarkę.
Poza tym wykopałam wszystkie paprocie spod starej komórki i wsadziłam na razie do doniczek. Docelowo będą mieszkały z rododendronami. A wyglądają tak:
No i jeszcze te moje rododendrony oraz zestaw hortensji Annabelle - całe towarzystwo czeka na siarkę.