ano gotuję z jabłkami, śliwkami i rodzynkami, potem z grzybami i woda co się w niej moczyły, przyprawy oczywiście - ziele angielskie, liście laurowe, pieprz w ziarenkach, kminek i na koniec czerwone wino. I gotowac przez tydzień codziennie po jakieś 30min. To tak ogólnie. Uwielbiam!
a ja kutię kilka razy robiłam, ale przyznam, że jednak nieco mnie rozczarowała. Już więcej robić nie będę. Ja uwielbiam makowca, ale Holendrzy jakoś tak nieufnie podeszli ostatnio więc dam im sernik bo to lubią. I wszyscy happy
Agatko całkiem fajne te zdjęcia. Mnie się podobają.I te dzwoneczki ,serduszka i inne bardzo fajne.Wydawało mi sie ze wszystko u Ciebie czytam ale to jakaś złośliwośc rzeczy martwych bo tych zdjęc nie widziałam. Ciekawe kiedy całkiem je zjedzą?Pozdrawiam bardzo serdecznie.
A bo widzisz - u każdej gospodyni inna wychodzi, no i zależy też od przepisu. Są i takie bardzo wodniste i gęste, ale mus tradycję rodzinną zachować. Ja przepadam za wersją mojej mamy, która jest wybitnie gęsta, zresztą przenica+mak+orzechy+rodzynki+miód i bakalie to nie wiem jak może wyjść niesmaczne Choć gości nieprzywykłych do ,,egzotycznych" dań, może faktycznie zastanawiać konsystencja
____________________
Tutaj piszę bloga: ZielenDoKwadrat.pl
A tutaj walczę z własnymi ogrodami :) MIKRO ogród 2.0 stary wątek tu: MIKRO ogród 1.0
Ja też nauczyłam się jeść kutię bo od strony M. taki zwyczaj wtargnął. Ale jest rzadsza, nie na bardzo gęsto. Uwielbiamy, bo to jak makowiec bez ciasta.