Agatko, mi bluszcz marnieje. Miał pięknie zakryć płot i robić za zieloną ścianę - w zeszłym roku od razu po posadzeniu straszliwie oblazły go mszyce. I parę razy na niego wracały. Po deszczowym lipcu zbrązowiały mu liście, obrywałam. Przez zimę prawie wymarzł. Wiele pędów obcięłam do samej ziemi prawie. Jakieś nędzne resztki się walają pod płotem. I w ogóle nie chce się czepiać i piąć, tylko leży.
Piękne róże i szałwia. Kulę chwalę jeszcze raz (na wszelki wypadek

).
I też Cię nie będę omijać. Jakby co, to możemy dyskutować u mnie. Nie odebrałam podsumowania Marzenki jako krytyki Ciebie.
Może kiedyś będzie szansa porozmawiać na żywo.